Tajemnica śmierci Grażyny K. Na jaw wychodzą nowe informacje
Grażyna K. zginęła w tajemniczych okolicznościach. W poniedziałek w Londynie zatrzymano jej męża. Czy ma coś wspólnego ze śmiercią żony? Zarzeka się, że jej nie zabił, ale wynajęty przez niego detektyw ujawnia pewne informacje.
Grażyna K. zginęła w tajemniczych okolicznościach. Jej mąż Czesław K. został zatrzymany. Wcześniej do poszukiwań żony wynajął prywatnego detektywa, który wypowiedział już pełnomocnictwo.
"Nasza współpraca z Czesławem K. dobiegła końca. Podsumowanie naszej pracy zostanie opublikowane niezwłocznie po ekstradycji Czesława K. do Polski i przedstawieniu mu zarzutów przez Tarnowską Prokuraturę" - informuje agencja detektywistyczna na swoim profilu na Facebooku.
Detektyw Bartosz Weremczuk w "Fakcie" ujawnia szczegóły współpracy i zdradza niepokojęce informacje.
"On zarzekał się, że jest ze mną szczery i nigdy mnie nie okłamał. Mimo to cały czas mówił nieprawdę. Odnotowałem wszystkie te sytuacje. To co zebrałem, przekazałem policji" - mówi Weremczuk. Wyjaśnia, że Czesław K. mu zaufał i dlatego często popełniał błędy.
Mężczyzna miał nawet prosić detektywa, by opublikował nagie zdjęcia jego żony, by udowodnić, że Grażyna rzekomo wielokrotnie go zdradzała. Weremczuk powiedział także, że od swojego klienta dostawał linki do rzekomych kont jego żony na portach randkowych. W rzeczywistości miały być założone już po zaginięciu kobiety.
Zaginięcie i śmierć Grażyny K.
Grażyna K. zaginęła na początku stycznia. Szukała jej cała Polska. Niestety dwa miesiące później znaleziono jej ciało. Sprawa jest bardzo tajemnicza. Rodzina przedstawia różne wersje wydarzeń.
Grażyna K. mieszkała wraz z mężem Czesławem oraz 5-letnim synkiem Patrykiem w Londynie. Do Borzęcina kobieta przyleciała 3 stycznia. Jej mąż i dziecko byli już w kraju od grudnia. Dzień przed przylotem do Polski kobieta powiedziała mężowi, że potrzebuje 15 tys. funtów i przyleci za dwa dni. Jednak zmieniła zdanie i trzeciego stycznia już była. Mąż odebrał ją z lotniska.
- Zaproponowała mi, że przepisze działkę i nasz dom, za pieniądze - twierdził Czesław K. Tego dnia małżeństwo było u notariusza. Do podpisania umowy jednak nie doszło z powodu braku niektórych dokumentów.
Wieczorem kobieta miała wykąpać synka. Według relacji Czesława K. para razem z chłopcem poszła spać.
Zupełnie co innego wynika z korespondencji między Grażyną K. a Sardarem, jej bliskim przyjacielem. To on, po zaginięciu kobiety, wyznaczył na Facebooku nagrodę w wysokości 100 tys. za wskazanie jej miejsca pobytu, jednak szybko skasował swój post. Kobieta około godz. 20 napisała mu, że po uśpieniu syna "idzie do ojca".
Tej nocy Grażyna K. zaginęła.
Mąż twierdzi, że rano żony nie było już w domu. Nie było również pieniędzy. Miała mu napisać, że zobaczą się w Londynie.
28 lutego wyłowiono zwłoki kobiety z rzeki Uszwica w miejscowości Bielcza. To kilka kilometrów od Borzęcina.
Aresztowanie męża
O aresztowaniu Czesława K. poinformowała na Facebooku agencja detektywistyczna Weremczuk&Wspólnicy. Informację potwierdziła nam policja. Na razie nie wiadomo, jakie zarzuty na nim ciążą.
Jak informuje RMF FM, do 30 lipca brytyjski sąd odroczył postępowanie ws. jego ekstradycji.
Zobacz aktualne wiadomości na WIADOMOSCI.WP.PL.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl