PolitykaTajemnica broni Mikołaja Przybyła

Tajemnica broni Mikołaja Przybyła

Prokurator Mikołaj Przybył miał pozwolenie na broń, ale - jak dowiedział się "Fakt" - policja długo nie chciała mu wydać takiej zgody. Dostał je dopiero po dwóch latach starań. To wyjątkowa sytuacja, bowiem - jak przyznaje nam sama policja - prokuratorzy to grupa zawodowa, która pozwolenie otrzymuje zwykle bez problemu. Dlaczego więc Przybyłowi odmówiono? To tajemnica. Gdy Przybył przeszedł z cywilnej do wojskowej prokuratury, żandarmeria wojskowa przejęła z policji dokumenty związane z jego wnioskiem o broń.

Tajemnica broni Mikołaja Przybyła
Źródło zdjęć: © PAP | Marek Zakrzewski

Przybył po raz pierwszy wystąpił o pozwolenie na broń w 1997 r. Pracował wtedy jako prokurator w cywilnej prokuraturze. – W rejestrach mamy informację, że pułkownik w 1997 r. nie dostał pozwolenia na broń – przyznaje nam podinspektor Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. – Pułkownik dostał pozwolenie dopiero dwa lata później – wyjaśnia policjant.

Dlaczego Przybyłowi za pierwszym razem odmówiono pozwolenia? Powody mogą być dwa: albo nie przeszedł testów medycznych, w tym badań psychologicznych, albo uznano, że mimo wykonywania pracy prokuratora nie jest osobą zagrożoną. Policja nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć. – Gdy w 2003 r. pułkownik przeszedł do prokuratury wojskowej, żandarmeria zabrała nam wszystkie dokumenty. Cała teczka jest w ich dyspozycji – tłumaczy Borowiak.

Sytuacja jest o tyle dziwna, że prokuratorzy zwykle dostają pozwolenia na broń, gdy o nie proszą. – To grupa zawodowa, która ze względu na specyfikę pracy otrzymuje zezwolenia na broń – potwierdza inspektor Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji. Prokuratura wojskowa nie chce ujawnić nawet, z jakiej broni strzelał do siebie prokurator. Wiadomo tylko, że w 1999 r. dostał pozwolenie na pistolet kaliber 9.

Pułkownik, który w poniedziałek przestrzelił sobie policzek w przerwie konferencji prasowej, przejdzie kilkutygodniową obserwację psychiatryczną w klinice w Bydgoszczy. Lekarze nie udzielają żadnych informacji o badaniach prokuratora, ponieważ on sam nie wyraził na to zgody.

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Klekowski: Mnie skażcie za stan wojenny!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (55)