Warszawscy dzielnicowi nie uwierzyli zapewnieniom córki i zięcia poszukiwanej, że nie utrzymują z matką żadnych kontaktów i nie mają pojęcia, gdzie można ją znaleźć. W trakcie rozmowy z małżeństwem, które otworzyło im drzwi, jeden z policjantów zadzwonił do poszukiwanej na "komórkę”. Co się wówczas okazało? Otóż dźwięk dzwoniącego telefonu zaczął dobiegać z wnętrza mieszkania, a konkretnie z szafy. To tam ukryła się 63-letnia Mirosława G.