Tadeusz Mazowiecki: Kościół nie powinien żyrować kłamstwa smoleńskiego
Dziś zwracam się do Kościoła o to, by niektóre jego części nie dawały się wmanewrowywać w tę politykę kłamstwa smoleńskiego. Bo z wypadku robi się zamach. Kościół nie powinien tego żyrować - mówił wywiadzie dla TVP Info, były premier Tadeusz Mazowiecki, który dziś kończy 85 lat.
18.04.2012 | aktual.: 18.04.2012 18:48
Pierwszy premier wolnej Polski mówił m.in. o tym, jaką rolę wiara odegrała w jego życiu. - Czuję się człowiekiem wierzącym. To nie jest tak, jak ludzie sobie wyobrażają, że wierzyć, to znaczy nie myśleć, czuć się bezpiecznym. Wiara jest też poszukiwaniem, jest rozterką, wątpieniem. Ale wiara jest przede wszystkim siłą, która się ostaje z tych wszystkich trudności, siłą, która nadaje ostateczny sens ludzkiemu życiu. Wiele dla mojej wiary uczynili ludzie niewierzący. Zetknięcie się z nimi mnie sprowokowało, by dawać ciche świadectwo swojej wiary - mówił Tadeusz Mazowiecki na antenie TVP Info.
Były premier, dziś doradca prezydenta RP przyznał, że jako osoba wierząca, członek Kościoła, ma prawo apelować o to, by Kościół nie angażował się w "politykę kłamstwa smoleńskiego". - Zwróciłbym się także o to, o czym marzę, by Kościół był coraz bardziej apostolski. Uważam, że Kościół ma tak ogromne miejsce w historii Polski, że tak jak sprawdził się w niewoli, tak musi sprawdzić się w wolności - mówił jubilat.
Tadeusz Mazowiecki podkreślał także, że dziś największe wsparcie dla niego stanowi rodzina. - Jak się spotykam z rodziną, to jestem bardzo szczęśliwy. Ale to nie jest już takie łatwe, bo rodzina jest duża. To, że mam w nich oparcie, to, że synowie, synowe, wnuki mnie rozumieją, to wszystko daje mi siłę - przyznał Mazowiecki. Były premier dodał także: - Tyle życzliwości, której doznałem na uroczystości urodzinowej i w ogóle od ludzi - to mi sprawia największą radość.
Polityk wyznał również, że "różne osoby, w różnym czasie" na niego wpływały. - Ale bardzo wiele zawdzięczam Janowi Kułakowskiemu (kiedyś ambasadorowi Polski przy Unii Europejskiej, a wcześniej opozycjoniście – przyp. red.), od którego właściwie wziąłem ideę, myśl, że w PRL tym słabym ogniwem są związki zawodowe i należy to ogniwo rozerwać. Poza tym bardzo rodzinnie się przyjaźniliśmy, bardzo dobrze się rozumieliśmy - mówił. - Wiele zawdzięczam Bronisławowi Geremkowi, Jackowi Kuroniowi, z którym się przecież często różniłem, ale przyjaźń i tak między nami była. Wiele zawdzięczam także Lechowi Wałęsie, z którym musiałem się ścierać, ale gdzieś na dnie była między nami głębsza relacja. Wiele zawdzięczam również ludziom miesięcznika "Więź", którego redaktorem naczelnym byłem przez 23 lata, ludziom "Tygodnika Powszechnego". Zresztą myślałem zawsze, że moim dziełem życiowym będzie właśnie "Więź". Nie przypuszczałem, że przyjdą inne rzeczy - wspominał Tadeusz Mazowiecki.
Zapytany o to, co go dzisiaj najbardziej smuci, a co cieszy, odpowiedział: - Cieszy mnie to, że zmiana jest ogromna, wystarczy przez Polskę przejechać, żeby to zobaczyć. Cieszy mnie także to, że ta zmiana weszła w krew, zakorzeniła się. Ale nie cieszy mnie to, że tak jak w syzyfowych pracach - pewne choroby, które trapią nasz naród wracają. Prowincjonalizm połączony z megalomanią daje fatalne skutki. A jeżeli do tego pewien "rokosz" próbuje się przebić w trwałą formację polityczną, to jest niebezpieczne. Ale Polska jest na tyle silna, że to przezwycięży.
A co by było, gdyby Tadeusz Mazowiecki w czasach walki o wolną Polskę nie znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze? - Gdybym nie pojechał do Stoczni w 1980 roku, pewnie znaleźliby się inni, którzy by to zrobili. Rzeczy poszłyby naprzód, a ja i tak byłbym "w tym". Ale uważam, że indywidualny rys człowieka i wpływ na historię też coś znaczy. Ja wpłynąłem na historię i wtedy, i później - mówił doradca prezydenta Komorowskiego.
Na koniec Tadeusz Mazowiecki złożył życzenia innym: - Życzę ludziom większej życzliwości.
Wywiad z Tadeuszem Mazowieckim: "Kościół musi się sprawdzić na wolności"