Ta wojna z góry skazana jest na przegraną?
"Udzielę korepetycji z matematyki", "Remonty tanio", "Najlepsza impreza w mieście!". Takie komunikaty krzyczą wręcz do poznaniaków ze skrzynek elektroenergetycznych, przystanków tramwajowych, latarni, a nawet koszy na śmieci. Nielegalnie. - To prawdziwa plaga - przyznaje Tomasz Libich z Zarządu Dróg Miejskich.
22.03.2011 | aktual.: 22.03.2011 11:43
- Plakaty i ulotki można rozwieszać tylko w miejscach do tego wyznaczonych, czyli na słupach i tablicach ogłoszeniowych oraz na powierzchniach reklamowych - mówi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej. - Niestety, ludzie przepisów nie przestrzegają. Plakaty wiszą wszędzie tam, gdzie nie powinny - dodaje.
Problem dotyczy przede wszystkim centrum miasta i głównych ulic. - Na każdej latarni wiszą podarte plakaty. Na te już częściowo usunięte przyklejane są nowe. Centrum miasta powinno być reprezentacyjne. Dziwię się, że nikt nie potrafi o to zadbać - mówi pani Janina, spacerująca po moście Teatralnym.
Zaklejone miasto to nie tylko kłopot natury estetycznej. Na problem z plakatami żalą się przedstawiciele miejskich służb. - Wydaje się, że to nic nikomu nie szkodzi, ale jednak wprowadza sporo utrudnień. Kłopot mają osoby niepełnosprawne, zwłaszcza z dysfunkcją wzroku. Nie zobaczą zaklejonych przycisków od sygnalizacji świetlnej - tłumaczy Tomasz Libich.
Nielegalne plakaty to również problem dla energetyków. - Nasze skrzynki elektroenergetyczne doskonale nadają się do wyklejania plakatami. Każdy tego rodzaju "dodatek" nie tylko szpeci wygląd ulicy, ale również przyczynia się do niszczenia obudów naszych urządzeń - mówi Danuta Tabaka, rzecznik prasowy spółki ENEA.
Karę za rozklejanie plakatów ponosi osoba rozwieszająca (o ile zostanie przyłapana). Najczęściej są to studenci i licealiści, którzy chcą sobie dorobić. Złapani na gorącym uczynku mogą jednak dostać mandat za zaśmiecanie w wysokości od 20 do 500 złotych. Młodzi przeważnie nie zdają sobie z tego sprawy.
- Zleceniodawca powiedział mi, żebym nie wieszał ulotek na drzewach. Mówił za to o słupach elektrycznych, latarniach, klatkach schodowych. Nie wspominał o tym, co powinienem zrobić w przypadku interwencji policji. Ja sam nawet nie wiedziałem, że mogę dostać mandat - mówi Michał Springer, student Uniwersytetu Przyrodniczego, którego spotkaliśmy, gdy rozwieszał plakaty w nielegalnych miejscach. < br />
Instytucje podjęły próbę walki z "plakatową plagą". Postawiły na akcje informacyjne i edukacyjne. Prowadzą też akcje porządkowe. - Nasi pracownicy usuwają plakatowe "ozdoby" praktycznie każdego dnia. Docieramy do osób i firm bezprawnie umieszczających swoje reklamy na naszych urządzeniach i egzekwujemy ich usunięcie - mówi Danuta Tabak ze spółki ENEA.
Akcje te nie dają jednak żadnych wyraźnych efektów. Plakaty jak wisiały, tak wiszą. MPK walczy już prawie dekadę
Poznańskie MPK walkę z nielegalnym plakatowaniem rozpoczęło w 2002 roku. Reklamodawcom zaproponowano, aby bezpłatnie zamieszczali swoje ogłoszenia w czasopiśmie "Anonse". Akcja przyniosła przynajmniej częściowo oczekiwany skutek. Wiaty i przystanki tramwajowe wyglądają obecnie znacznie lepiej.