Tą reklamą nie odwrócimy biegu historii większości pacjentów w hospicjach...

TA PIOSENKA JEST ZROBIONA DLA PIENIĘDZY. Rozmowa z Jackiem Bryndalem o artystycznych wyzwaniach, Grzegorzu Ciechowskim i o tym, jak ważne jest, żeby pomagać innym.

Tą reklamą nie odwrócimy biegu historii większości pacjentów w hospicjach...
Źródło zdjęć: © fot. Paweł Walinowicz

22.03.2013 | aktual.: 22.03.2013 08:58

Obraz
© (fot. Paweł Walinowicz)

href="http://wp.pl/"> Kiedy Fundacja Hospicyjna zwróciła się do Jacka Bryndala z prośbą o nagranie nowej wersji piosenki „Mamona” Republiki, muzyk nie wahał się ani chwili. Dla niego było to nie tylko artystycznym wyzwaniem, ale przede wszystkim okazją, by włączyć się w ważną akcję społeczną i pomóc tym, którzy bardzo tego potrzebują. O tym, czy łatwo mierzyć się z twórczością Grzegorza Ciechowskiego i o tym jak ważne jest, by pomagać innym opowiada Jacek Bryndal, wokalista i gitarzysta, lider zespołu Atrakcyjny Kazimierz, oraz basista zespołu Kobranocka.

Przychodzi do Pana Fundacja Hospicyjna i mówi: „Potrzebujemy mocnego covera „Mamony” Republiki i jeszcze, żeby w refrenie było „Ta reklama jest zrobiona dla pieniędzy”. Jak Pan zareagował?

...z entuzjazmem ponieważ piosenki Republiki i Grzegorza Ciechowskiego są mi szczególnie bliskie, choć po chwili pojawiły się wątpliwości czy podołam i nerwowa gonitwa myśli – jaki znaleźć „patent”, żeby było ciekawie i z klasą. Z graniem świetnych coverów wiąże się duże ryzyko, bo te piosenki są najczęściej w warstwie muzyczno – aranżacyjno – interpretacyjnej „wyciśnięte jak cytryna”, więc jeśli się nie ma dobrego pomysłu na własną wersję, to można się ośmieszyć i narazić na srogą krytykę słuchaczy.

Hospicjum, choroba, śmierć to trudne tematy. Dla wielu wciąż tematy tabu. A tutaj wszystko jest przewrotnie, rock’n’rollowe, a jednocześnie wciąż bardzo poważne – dla muzyka rockowego to frajda, czy wyzwanie?

Dla mnie to wyzwanie, a ja bardzo lubię stawiać czoła nowym wyzwaniom. Rzeczywiście hospicjum to poważny temat, wokół którego mnożą się stereotypy. Sam jestem tego najlepszym przykładem. Pierwsza zaproponowana wersja piosenki do spotu była zbyt poważna i zbyt mało dynamiczna. Dopiero pod wpływem rozmów zmieniłem swoje podejście i myślenie na ten temat. Ktoś powiedział, że „Hospicjum to też Życie” i to jest prawda, więc nie patrzmy na problemy związane z tego typu placówkami z pozycji marsza żałobnego. Tam jest potrzebne konstruktywne działanie i konkretna pomoc, duchowa i może przede wszystkim finansowa.

Taka rockowa przewrotność jest Panu bliska? Atrakcyjny Kazimierz to projekt, który w dużym stopniu opiera się na pastiszu, poczuciu humoru i przewrotności właśnie.

Lubię mieć wiele twarzy, nie lubię gdy jestem zaszufladkowany, być może można to określić jako przewrotność, ale dla mnie to bardziej otwartość na szeroko rozumianą sztukę i rozrywkę. Każda piosenka powinna mieć puentę, czasami dochodzimy do niej poprzez humor. Dla Atrakcyjnego Kazimierza najważniejsze jest to, żeby mieć dystans do siebie. Staram się, by piosenki były proste, ale nie prostackie.

Obraz
© (fot. Paweł Walinowicz)

Znał Pan Grzegorza Ciechowskiego, pomagał Panu przy powstaniu pierwszej płyty. Jak nagrywało się Panu ten kawałek – były emocje?

Był okres w moim życiu kiedy bardzo wiele czasu spędzałem w towarzystwie Grzegorza. Przez wiele lat mój zespół miał próby w tym samym klubie co Republika. Nasze sale prób były oddzielone tylko ścianą, więc chcąc nie chcąc byłem świadkiem narodzin wielu przebojów Republiki. Potem niespodziewana, przedwczesna śmierć Grzegorza. Choć minęło tyle lat od jego śmierci, czasami wydaje mi się, że Grzegorz zrobił jakiś ponury żart i jest teraz gdzieś w ciepłych krajach i wróci do nas niebawem. Osoba Grzegorza była i jest mi szczególnie bliska, więc to zrozumiałe, że kiedy pracowałem nad swoja wersją „Mamony” towarzyszyły mi ogromne emocje.

Komentarze po premierze spotu były entuzjastyczne. Pisano, że udało się wreszcie zrobić coś nowego, świeżego i szczerego. Czy Pan też tak to odbiera?

Będąc częścią tego „projektu” mam ogromną satysfakcję, czytając takie opinie. Staram się jednak pamiętać, że nie chodzi tu o splendor dla twórców spotu lecz o to, żeby przyniósł on konkretne korzyści materialne dla ludzi, którzy tego potrzebują. Jeśli mowa o splendorze to należy się on bezsprzecznie aktorom grającym w tej reklamie. Pamiętajmy, że są autentyczni ze wszech miar - to przecież pensjonariusze, wolontariusze i pracownicy hospicjum. Dzięki nim ta reklama jest tak sugestywna i wymowna, uzmysławia nam, że tak też wygląda życie.

To ważne, żeby pomagać?

Na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź, TAK! Trudno coś powiedzieć, by nie zabrzmiało jak banał, ale myślę, że większość ludzi myśli czasem o przemijaniu i o tym, że los często nas zaskakuje. Nie wiadomo kto spośród nas kiedyś będzie tak bardzo uzależniony od pomocy innych, by godnie żyć żegnając się ze światem. Niesienie pomocy jest elementem życia takim samym jak narodziny i śmierć. Niesienie pomocy innym świadczy o naszym człowieczeństwie, dlatego tak ważne jest to byśmy sobie pomagali.

A jakie są Pana najbliższe plany zawodowe?

Mam gotowy materiał na nową płytę. Pracę nad nową płytą dzielę na trzy etapy: pierwszy, bardzo przyjemny i ekscytujący, kiedy w głowie rodzą się melodie i harmonie, które w połączeniu z tekstem stają się piosenkami. Drugi etap równie ekscytujący, to etap kiedy powstają aranżacje i praca w studiu nagraniowym. Trzeci etap to etap, którego nie cierpię polega na szukaniu wydawcy. Właśnie teraz jestem na trzecim etapie. Przez ponad dwadzieścia lat funkcjonuję w branży rozrywkowej. Przez ten czas zdobyłem wiele doświadczeń, często złych więc wiem, że wybór dobrego i uczciwego wydawcy jest zadaniem bardzo trudnym. Ogromną radość sprawia mi to, że cały czas mam głowę pełną pomysłów i tak jak na początku mojej przygody z muzyką, jestem cały czas głodny sceny, koncertów i nowych wyzwań muzycznych.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie