Ta epidemia szerzy się wśród dzieci przez złe jedzenie
Epidemia otyłości szerząca się wśród dzieci to raczej wynik złych nawyków żywieniowych i braku ruchu, a nie genów - piszą naukowcy na łamach pisma "American Heart Journal".
02.02.2011 | aktual.: 02.02.2011 08:39
Do takich wniosków doszli uczeni z Uniwersytetu Stanu Michigan, którzy przebadali ponad 1 tys. uczniów w wieku 11-12 lat.
Okazało się, że - w porównaniu z rówieśnikami o prawidłowej masie ciała - otyłe dzieci częściej jadały posiłek kupiony w szkole, a także spędzały minimum dwie godziny dziennie na oglądaniu TV lub grach wideo, zamiast się ruszać.
Statystyki wskazują, że liczba otyłych dzieci wzrasta w bardzo szybkim tempie, nie tylko w krajach bogatych, ale też rozwijających się. W USA, gdzie epidemia otyłości przybrała monstrualne rozmiary, odsetek otyłych dzieci w wieku 6-11 lat wzrósł trzykrotnie w ostatnich trzech dekadach.
Aby sprawdzić, jaki wpływ na te statystyki mają zachowania i styl życia naukowcy z Uniwersytetu Stanu Michigan przebadali 1003 uczniów gimnazjum (w wieku 11-12 lat). Zebrali wśród nich dane dotyczące wskaźnika masy ciała (BMI), ciśnienia tętniczego, stężenia tłuszczów i glukozy we krwi oraz sprawdzili, jak szybko akcja ich serca wraca do poziomu spoczynkowego po trzech minutach chodu na bieżni. Następnie porównali nawyki i styl życia dzieci otyłych oraz ich rówieśników o prawidłowej masie ciała.
W badanej grupie 15% dzieci miało BMI świadczące o otyłości (tj. powyżej 30). W porównaniu z rówieśnikami ważącymi prawidłowo miały one wyższe ciśnienie tętnicze, a praca ich serca dłużej wracała do normy po wysiłku fizycznym. Stwierdzono u nich również wyższe całkowite stężenie cholesterolu i tzw. złego cholesterolu (LDL), jak również trójglicerydów. Wszystkie te tłuszcze są związane z ryzykiem chorób układu sercowo-naczyniowego.
Okazało się, że otyli uczniowie rzadziej należeli do drużyny sportowej i rzadziej angażowali się w aktywność fizyczną niż rówieśnicy o prawidłowej masie ciała; spędzali za to więcej czasu na oglądaniu telewizji i grach wideo. Na przykład, dzień przed badaniem aż 58% dzieci z otyłością oglądało TV przez 2 godziny, podczas gdy w grupie ważącej normalnie odsetek ten wyniósł - 41%.
Poza tym, aż 45% otyłych uczniów zawsze jadało lunch w szkole, a w grupie dzieci bez otyłości było to 34%.
- Gdyby dieta i aktywność fizyczna były podobne w obydwu badanych grupach, przemawiałoby to za genetycznymi uwarunkowaniami dziecięcej otyłości - komentuje kierujący badaniami Taylor Eagle. Jednak zaobserwowane różnice wskazują, że niezdrowe nawyki i styl życia są w większym stopniu odpowiedzialne za to zjawisko - dodaje.
Jak przypominają naukowcy, ostatnie badania wykazały, że mutacja w genie kodującym leptynę - hormon wydzielany przez tkankę tłuszczową, który hamuje uczucie głodu w mózgu - może sprzyjać objadaniu się i tyciu.
- W przypadku ekstremalnie otyłych dzieci, można rozważyć badania genetyczne. Ale u pozostałych, zwiększenie aktywności fizycznej, ograniczenie czasu spędzanego przed ekranem telewizora lub komputera oraz skomponowanie zdrowszego menu w szkołach mogą sprawić, że narastanie epidemii otyłości uda się powstrzymać - podkreśla biorący udział w badaniach kardiolog Kim A. Eagle.
Poprawa wartości odżywczych szkolnych posiłków miałaby polegać na ograniczeniu soli, tłuszczów (zwłaszcza niezdrowych) oraz cukrów prostych.
Zdaniem współautorki pracy Elizabeth Jackson, konieczność poprawy nawyków zdrowotnych dotyczy większości dzieci w wieku szkolnym, nie tylko tych z otyłością. W badaniach jej zespołu ponad 30% dzieci przyznało się do spożycia słodkich napojów gazowanych poprzedniego dnia, a mniej niż połowa z nich pamiętała o zjedzeniu dwóch porcji owoców i warzyw w ciągu ostatnich 24 godzin. Tylko 30% wszystkich uczniów ćwiczyło po pół godziny przez pięć dni w tygodniu poprzedzającym badanie.