PolskaSzymanek-Deresz: za Kwaśniewskiego winny zamieszania wokół Jaruzelskiego byłby Urbański

Szymanek-Deresz: za Kwaśniewskiego winny zamieszania wokół Jaruzelskiego byłby Urbański

Gdybym to przeniosła na struktury, jakie panowały w Kancelarii pana Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, winny zamieszaniu wokół odznaczenia dla gen. Jaruzelskiego byłby szef Kancelarii Prezydenta, minister Andrzej Urbański - powiedziała Jolanta Szymanek-Deresz, posłanka SLD, była szefowa Kancelarii byłego Prezydenta.

31.03.2006 | aktual.: 03.04.2006 10:35

Pani poseł kto jest winny zamieszania wokół Krzyża Zesłańców Sybiru dla gen. Wojciecha Jaruzelskiego? Szef Urzędu ds. Kombatantów, urzędnicy Kancelarii Prezydenta czy może sam Lech Kaczyński?

Szymanek-Deresz: Tutaj akurat procedury są tak czytelne, że nie ma wątpliwości gdzie jest wina. Wiadomo jaki urząd zajmuje się przygotowywanem wniosku - Urząd ds. Kombatantów. W tej procedurze jeszcze ma swój udział minister ds. polityki socjalnej, no a kancelaria ma za zadanie zbadać wniosek od strony formalnej, bo również i przesłanka nadania tego krzyża jest oczywista. Pobyt na Syberii, bycie zesłańcem.

Minister Maciej Łopiński z Kancelarii Prezydenta mówił, że z formalnego punktu widzenia to odznaczenie się należało, ale przyznać go nie trzeba było.

- Nie, nie z formalnego, przepraszam. Przesłanka do nadania odznaczenia orderu to jest kwestia materialna. Ale nie kłóćmy się o język prawny. Pan gen. Jaruzelski był zesłańcem Sybiru, ustawa dla wszystkich żyjących, w dniu wejścia w życie ustawy, tych zesłańców, tych osób, które przeżyły te cierpienia, przewidywała takie uhonorowanie i nie ma najmniejszej wątpliwości, że i przesłanki formalne i materialne istniały i przemawiały za tym, żeby gen. Jaruzelskiemu to odznaczenie było przyznane. I na takim stanowisku stanął wnioskodawca, stanął Urząd ds. Kombatantów i minister polityki socjalnej, który ten wniosek skierowal do prezydenta.

No czyli powinna być dymisja szefa Urzędu ds. Kombatantów czy nie, za to, że dopuścił się takiego przewinienia jak to, że złożył ten wniosek?

- Postąpił zgodnie z ustawą. Osoby, które były zesłańcami na Syberii.

No tak, ale klub PiS natychmiast wystąpił o odwołanie szefa Urzędu ds. Kombatantów.

- Bo klub PiS kieruje się tutaj innymi okolicznościami, które chce wziąć pod uwagę przy okazji tej sprawy, a ustawa nie dopuszcza innych okoliczności. To jest ustawa incydentalna. Mamy jedną, generalną ustawę o zasługach dla Rzeczypospolitej i tam można dopuszczać jakieś oceny czy zasłużona jest dana osoba, która ma takie dokonania czy nie. Natomiast tutaj nie. Tu jest fakt bycia zesłańcem Sybiru. I to jest niezwykle, nawet nie przykre ale nawet żenujące, że przy takiej sprawie.

Ale prezydent mógł nie podpisywać tego wniosku, prawda?

- Prezydent w ogóle może nie podpisać wniosku o odznaczenie. Natomiast w przypadku gen. Jaruzelskiego, skoro fakty są nie budzące wątpliwości, to oczywiście powinien był taki wniosek podpisać. Natomiast robienie z tego takiej sytuacji nieprzyjemnej i obciążanie pracownika kancelarii, którego zadaniem jest sprawdzenie wniosku pod względem formalnym, właśnie i materialnym - fakt bycia na Syberii - inne dane osobowe czy się zgadzają czy nie i przedstawienie go dalej swojemu zwierzchnikowi, dyrektorowi tego biura, które zajmuje się odznaczeniami, a dyrektor przedstawia to ministrowi, a minister przedstawia ewentualnie szefowi kancelarii i szef kancelarii prezydentowi. Jest taka ścieżka.

To kto jest winien temu zamieszaniu?

- No oczywiście ci urzędnicy, którzy przedstawiają prezydentowi, którzy decydują o tym, czy zaakceptować stanowisko przedstawione przez pracownika, który przygotowuje daną sprawę. Tak było w Kancelarii pana Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Czyli szef Kancelarii Prezydenta zawinił, minister Andrzej Urbański?

- Gdybym to przeniosła na struktury jakie panowały w Kancelarii pana Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego oczywiście tak. Bo szef kancelarii był osobą, która przedkładała dokumenty i jeżeli w tym dokumencie znalazły się pozycje czy kwestie z którymi się prezydent nie zgadzał, to oczywiście szef kancelarii powinien to uzgodnić z prezydentem czy ma to być w dokumencie czy nie.

A czy rzeczywiście jest tak, jak mówi Jarosław Kaczyński, że prezydent nie ma fizycznej możliwości weryfikowania wszystkich decyzji, które podpisuje?

- Owszem, tu muszę przyznać rację, że bywa tak, że wszystkich dokumentów prezydent przejrzeć nie może ale właśnie dlatego są wysocy urzędnicy w Kancelarii Prezydenta, którzy są odpowiedzialni za treść tych dokumentów. Bywa tak, że w krótkim czasie spiętrzy się ilość spraw, z którymi prezydent musiałby się zapoznać i dlatego i tak jest w każdym ministerstwie, że minister również nie jest w stanie przeczytać, przejrzeć wszystkiego i dlatego ma podsekretarza stanu, którzy odpowiadają za konkretny zakres spraw należących do kompetencji ministerstwa.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)