ŚwiatSzyici w Bagdadzie protestują przeciwko "oblężeniu"

Szyici w Bagdadzie protestują przeciwko "oblężeniu"

Życie w szyickiej części
Bagdadu, zwanej Miastem Sadra, zamarło rano w odpowiedzi
na wezwanie szyickich radykałów do strajku powszechnego na znak
protestu przeciwko "oblężeniu" dzielnicy przez wojska USA.

Kilka godzin później premier Iraku Nuri al-Maliki polecił zdjąć posterunki kontrolne w Mieście Sadra i innych częściach stolicy.

Wojska irackie i amerykańskie od tygodnia przeszukują samochody na rogatkach 2,5-milionowego Miasta Sadra i zaglądają do domów, aby znaleźć żołnierza USA, uprowadzonego 23 października podobno przez szyicką bojówkę.

W poniedziałek wieczorem przedstawiciele antyamerykańskiego duchownego Muktady as-Sadra, wpływowego przywódcy szyickiej biedoty, wezwali ludność dzielnicy do strajku protestacyjnego. Ich apel nadawano przez głośniki w meczetach.

We wtorek rano większość sklepów, warsztatów i firm w Mieście Sadra była zamknięta, a na ulice wyjechało znacznie mniej samochodów niż zwykle.

Koło południa urząd Malikiego wydał rozkaz, aby "usunąć wszystkie zapory i zdjąć posterunki w celu otwarcia ulic i usprawnienia ruch w Mieście Sadra i innych częściach Bagdadu". Amerykański podpułkownik Christopher Garver powiedział agencji Reutera, że nic nie wie o rozkazie.

Mimo gęstej sieci posterunków kontrolnych wokół Miasta Sadra i licznych patroli w samej dzielnicy ekstremiści zdetonowali tam rano bombę samochodową przy jednej z restauracji, zabijając trzy osoby.

Dowództwo wojsk USA podało, że we wtorek rano irackie siły specjalne zatrzymały w Mieście Sadra trzy osoby. "Celem akcji było odszukanie zaginionego żołnierza USA i schwytanie przywódców gangu porywaczy, którzy podobno znają miejsce pobytu uprowadzonego" - głosi komunikat.

32-letni Muktada as-Sadr, faktyczny władca Miasta Sadra (nazwanego tak na cześć jego ojca, zamordowanego w 1999 roku na rozkaz Saddama Husajna), przewodzi potężnemu ruchowi populistycznemu. Dwa lata temu wszczął dwie zbrojne rebelie przeciwko wojskom USA, ale potem zaniechał przemocy i włączył się do polityki. Dziś przedstawiciele Sadra zasiadają w parlamencie i kierują kilkoma resortami w rządzie premiera Nuriego al-Malikiego.

Zbrojnym ramieniem ruchu Sadra jest milicja zwana Armią Mahdiego, oskarżana o przenikanie w szeregi irackiej policji i organizowanie szwadronów śmierci mordujących przeciwników ruchu, zwłaszcza arabskich sunnitów.

Muktada as-Sadr mówi, że nic nie wie o szwadronach śmierci i w ostatnich tygodniach kilkakrotnie apelował do swoich zwolenników o niestosowanie przemocy. Dowódcy wojsk USA i władze irackie mówią, że część bojówek Armii Mahdiego wyłamała się spod kontroli zwierzchników i działa na własną rękę. Jedną z takich grup "zbójeckich" dowodzi Abu Dera, od pewnego czasu ścigany przez Amerykanów w Mieście Sadra. W nieudanej obławie na Abu Derę w zeszłym tygodniu zginęło 10 osób.

Wojska USA wciąż nie ujawniły nazwiska zaginionego żołnierza, ale poniedziałkowy "New York Times" podał, że nazywa się on Ahmed Kusaj at-Tej, jest Amerykaninem irackiego pochodzenia i niedawno potajemnie poślubił Irakijkę, wbrew zakazom obowiązującym żołnierzy służby czynnej. Bojówka szyicka porwała Teja, gdy opuścił bez zezwolenia swą bazę i przebywał z wizytą u żony i jej rodziny w stołecznej dzielnicy Karrada.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)