Szwedzkie media o kontrowersyjnym filmie "Nasze matki, nasi ojcowie"
"Wielu Polaków wciąż nie chce przyjąć gorzkiej prawdy, że antysemityzm był bardzo silny również w Polsce" - pisze "Svenska Dagbladet", tłumacząc poruszenie, jakie wywołał w Polsce niemiecki film "Nasze matki, nasi ojcowie". Jego pierwszy odcinek pokaże szwedzka telewizja publiczna SVT.
04.06.2013 | aktual.: 04.06.2013 18:08
W Polsce trzyczęściowy serial produkcji niemieckiej telewizji ZDF, ukazujący II wojnę światową przez pryzmat losów młodych berlińczyków, skrytykowano za przedstawianie partyzantów z AK jako antysemitów.
Autorka recenzji w "Svenska Dagbladet", dr germanistyki i autorka książek poświęconych nazistowskim Niemcom Barbro Eberan pisze, że w Polsce "twórcy filmu zostali oskarżeni o fałszowanie historii, a Angela Merkel, jak wielokrotnie wcześniej, przedstawiona w polskiej prasie w mundurze SS". Według niej w innych krajach tego rodzaju obraza wywołuje gwałtowne reakcje, Niemcy wzruszają jednak ramionami; świadomi są okrucieństwa zadanego innym krajom przez nazistów w czasie wojny.
Eberan opisuje przedstawioną w filmie historię wojenną jako "realistyczną"; podkreśla, że niemiecki serial nie ukazuje ani bohaterów, ani katów, lecz życie, jakie wówczas się toczyło. Autorka ma nadzieję, że film wzbudzi duże zainteresowanie w Szwecji, gdyż porusza takie kwestie jak idealizm, fanatyzm, terror i rasizm - problemy aktualne nie tyko w epoce Hitlera czy nazistowskich Niemiec, ale również współcześnie.
W artykule w "Dagens Nyheter" Johan Croneman podkreśla, że film "świadomie unika wielu niewygodnych pytań", a pięciu bohaterów "jest zmuszonych (?)" do wielu okrucieństw. Recenzent pisze, że choć wiele rzeczy w serialu ukryto, dzięki temu inne kwestie zostały pokazane po 70 latach milczenia.
Pierwszy odcinek serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" zostanie pokazany we wtorek wieczorem w szwedzkiej telewizji publicznej SVT. Nie przewidziano debaty, kontrowersjom wokół filmu poświęcono promującą emisję rozmowę w studiu z korespondentem i ekspertem ds. międzynarodowych Rolfem Fredrikssonem.
W TVP1 trzy części filmu zostaną wyemitowane 17, 18 i 19 czerwca. "Polski widz sam oceni niemiecki serial" - napisało w komunikacie Centrum Informacji TVP. 19 czerwca trzecią część filmu poprzedzi historyczne wprowadzenie, a po zakończeniu odcinka odbędzie się debata z udziałem historyków i ekspertów poświęcona polityce historycznej w Niemczech i Polsce.
Po emisji filmu w marcu w niemieckiej telewizji publicznej ZDF w mediach w Niemczech rozpoczęła się burzliwa debata o odpowiedzialności "zwykłych Niemców" za zbrodnie wojenne. W Polsce produkcję krytykowano za ukazywanie partyzantów z AK w złym świetle i za relatywizowanie odpowiedzialności Niemców.
Film zaniepokoił prezesa TVP Juliusza Brauna, który w liście skierowanym do szefa niemieckiej telewizji publicznej pod koniec marca stwierdził, że w filmie posłużono się krzywdzącymi i fałszywymi uproszczeniami w obrazie historycznym Polski i żołnierzy AK. Podkreślił, że treść i forma przedstawionych w nim wątków polskich nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną.
Serial "Nasze matki, nasi ojcowie" w reż. Philippa Kadelbacha ukazuje II wojnę światową przez pryzmat losów pięciorga młodych berlińczyków: oficera Wehrmachtu Wilhelma, jego młodszego brata, także powołanego do wojska Friedhelma, zakochanej w Wilhelmie pielęgniarki Charlotte, marzącej o karierze piosenkarki Grecie oraz jej chłopaka, Żyda Viktora. Film opowiada o losach bohaterów w czasie od niemieckiego ataku na ZSRR w czerwcu 1941 r. do kapitulacji Niemiec.
Z polskimi wątkami w filmie łączą się losy Viktora, który ucieka z transportu do Auschwitz i przyłącza się do oddziału AK. Bohater, pomimo wykazanej wielokrotnie odwagi w walce z Niemcami, zostaje usunięty z oddziału, gdy wychodzi na jaw, że jest Żydem. Wcześniej partyzanci z AK zatrzymują po walce niemiecki pociąg, lecz gdy okazuje się, że przewożeni są nim Żydzi z obozu koncentracyjnego, zostawiają wagony zamknięte, wydając więźniów na pastwę Niemców.