ŚwiatSzwedzki premier przeprasza za reakcję na tsunami

Szwedzki premier przeprasza za reakcję na tsunami

Szwedzkie media obszernie relacjonują wystąpienie premiera Goerana Perssona, który poprzedniego
dnia w parlamencie przepraszał społeczeństwo za siebie, ministra
spraw zagranicznych i za cały rząd, przyznając się do fatalnej
reakcji na tragiczną falę tsunami z 26 grudnia 2004 r.

Szwedzki premier przeprasza za reakcję na tsunami
Źródło zdjęć: © AFP

02.12.2005 | aktual.: 02.12.2005 10:35

Przeprosiny premiera były konsekwencją opublikowania przez specjalną komisję raportu dotyczącego reakcji władz państwowych na tragedię spowodowaną przez tsunami w Azji Południowo-Wschodniej. Zginęło wówczas 543 mieszkańców Szwecji, w tym wiele dzieci. Łączna liczba ofiar tamtej tragedii, to blisko 300 tys. ludzi.

Szwedzi szczególnie upatrzyli sobie Tajlandię jako cel zimowych urlopów. Fala tsunami uderzyła w czasie, kiedy tysiące turystów szwedzkich spędzało tam święta Bożego Narodzenia. Konkluzje raportu komisji są druzgocące dla rządu. Wiadomość o katastrofie dotarła stosunkowo szybko do Sztokholmu, ale premier Persson nie uznał za potrzebne przerwać świątecznego odpoczynku, powrócić do stolicy, by nadzorować akcję pomocy.

Minister spraw zagranicznych Laila Freivalds postąpiła podobnie. Tłumaczyła się później, że nie słuchała wiadomości radiowych. Podobnie działali inni wysocy urzędnicy państwowi. W dodatku nie mogli skontaktować się z nimi ich podwładni dysponujący pełniejszym obrazem sytuacji. Głównym źródłem informacji były zresztą nie instytucje państwowe a biura podróży, które niepokoiły się o los swych klientów.

Nie postawiono w stan pogotowia wojskowego lotnictwa transportowego. Pierwszy szwedzki samolot z pomocą medyczną, wyczarterowana maszyna cywilna, dotarł do Tajlandii dopiero po trzech dniach. Wtedy na miejscu były już ekipy wysłane z innych państw, które miały tam dużo mniej swoich obywateli.

Okazało się, że mimo wcześniejszych zapowiedzi o pełnej gotowości Szwecji na wypadek katastrofy, zamachu terrorystycznego itp. kraj nie jest przygotowany na podobną sytuację. Raport zarzuca premierowi Perssonowi, ze w ciągu ośmiu lat swego urzędowania nie poczynił żadnych przygotowań, by rząd mógł sprostać takiej próbie.

Doszły do tego spory kompetencyjne pomiędzy urzędami państwowymi. Ministerstwo Spraw Zagranicznych odmówiło policji prawa gromadzenia i udzielania informacji o losie Szwedów, którzy znaleźli się w zasięgu katastrofy. Dlatego już w godzinę linie telefoniczne ministerstwa zostały w pełni zablokowane, co jeszcze bardziej zdezorganizowało jego pracę. Raport przytacza wiele przykładów niekompetencji, paniki, bałaganu, braku wyobraźni itp.

Według szwedzkich politologów ton raportu i fakt, że wymienia on z nazwiska osoby winne zaniedbań jest niespotykany w szwedzkim życiu politycznym. Zaskakujące jest i to, że premier Persson, zawsze pełen samozadowolenia, zdobył się na słowa przeprosin. Opozycji oczywiście to nie wystarcza - padają żądania wyciągnięcia konsekwencji personalnych. Ale premier już odpowiedział, że wszyscy ministrowie pozostaną w rządzie, bo ma do nich pełne zaufanie.

Obecne gesty Perssona nie wystarczają, jak się wydaje, wielu osobom, które katastrofa osobiście dotknęła. W jej pierwszą rocznicę odbędzie się w Tajlandii uroczystość oddania hołdu pamięci ofiar. Weźmie w niej udział kilkuset Szwedów. Nie zgodzili się oni jednak na obecność w swym gronie premiera Perssona i minister spraw zagranicznych Laili Freivalds, którzy chcieli się tam pojawić. Dla nich, sądząc po przytaczanych przez media wypowiedzi, przeprosiny przyszły zbyt późno i brzmią mało przekonywująco.

Michal Haykowski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)