Szwecja wzmacnia zdolności obronne w obawie przed Rosją. Rząd rozesłał gminom listy, by przygotowywały się na wojnę
Szwedzki rząd rozesłał wszystkim gminom instrukcje, by lepiej przygotowały się na ewentualność konfliktu zbrojnego. To kolejny w ostatnich miesiącach krok Sztokholmu, wzmacniający zdolności obronne państwa w obawie przed agresywnymi działaniami Rosji.
O specjalnych instrukcjach doniósł dziennik "Svenska Dagbladet". Podlegająca szwedzkiemu ministerstwu obrony Agencja Przygotowania Cywilnego (MSB) wysłała do wszystkich gmin listy, w których poleciła podjęcie wzmożonych przygotowań na wypadek wojny i innych sytuacji kryzysowych.
- Sytuacja bezpieczeństwa w naszym regionie się pogorszyła, musimy więc przygotować się w kontekście wojny i konfliktu. Ta strategia nie jest nowa, używaliśmy jej w czasie zimnej wojny, a teraz wzmacniamy koordynację w zakresie obrony cywilnej - powiedział gazecie Magnus Dyberg-Ek, przedstawiciel MSB.
- Nic nie wskazuje na to, że wojna jest prawdopodobna - uspokajał z kolei rzecznik agencji Svante Werger. - Mamy jednak upoważnienie od rządu, by się do niej przygotować - podkreślił. Gminy same wysyłały do władz centralnych zapytania o instrukcje, w związku ze zmianą państwowej polityki bezpieczeństwa. Stąd oficjalne listy, które wskazują, na jakich priorytetach mają skupić się samorządy.
Jak precyzował szwedzki korespondent dziennika "The Telegraph", rząd zwraca w listach uwagę m.in. na utrzymanie centrów operacyjnych w podziemnych bunkrach czy sprawdzenie systemu syren alarmowych. Instrukcje spotkały się jednak z krytyką części samorządów, które narzekają, że władze nie zapewniły dodatkowych funduszy na realizację stawianych przed nimi zadań.
Obrona totalna
Strategia, o której wspominał Dyberg-Ek, to koncepcja tzw. obrony totalnej, która obowiązywała w Szwecji po II wojnie światowej, a została porzucona w latach 90., gdy zniknęło zagrożenie ze strony Związku Radzieckiego. Strategia zakładała zaangażowanie do obrony kraju również podmiotów cywilnych - wszystkie kluczowe instytucje i samorządy włączone były w przygotowania do zabezpieczenia państwa przed wrogą agresją i wsparcia sił militarnych.
Zaniepokojony bieżącą sytuacją międzynarodową rząd w Sztokholmie ostatnio wrócił do tego pomysłu. Strategia obrony totalnej została przywrócona pod koniec ubiegłego roku i nie jest to jedyny krok szwedzkich władz, który świadczy o tym, że na poważnie przygotowują się do ryzyka wystąpienia sytuacji kryzysowej.
W tym duchu w listopadzie Szwecja rozmieściła nadbrzeżne baterie rakietowe z pociskami przeciwokrętowymi na Gotlandii, a wcześniej przywróciła na wyspie stałą obecność wojskową. We wrześniu ogłosiła plany częściowego powrotu do obowiązkowej służby wojskowej, zniesionej w 2010 roku. W czerwcu podpisała porozumienie dotyczące rozszerzenia dwustronnej współpracy wojskowej z USA. Ponadto wiosną armia zapowiedziała kilka kluczowych programów modernizacyjnych najważniejszych systemów uzbrojenia - m.in. czołgów, wozów bojowych i myśliwców.
Rosyjskie zagrożenie
Nie da się ukryć, że to agresywna postawa Rosji z ostatnich lat spędza Szwedom sen z powiek. Na początku 2016 roku poruszenie wywołały słowa głównodowodzącego szwedzkich wojsk lądowych gen. Andersa Brännströma, który bez ogródek stwierdził, że w przeciągu kilku lat kraj może znaleźć się w stanie wojny.
Potencjalnego agresora nie musiał wskazywać, bo oficjalnie neutralna Szwecja od kilku lat musi praktycznie nieustannie mierzyć się z agresywną postawą rosyjskich sił na Bałtyku. Wystarczy wspomnieć opublikowany na początku roku raport NATO, w którym ujawniono, że od 2013 roku Szwecja była celem 18 dużych symulacji ofensywnych ze strony rosyjskich sił zbrojnych. W ich ramach ćwiczono również ataki z użyciem broni nuklearnej.
Dla Szwedów to jak powrót do przeszłości, bo takie sytuacje były normą w czasach Związku Radzieckiego. Różnica polega na tym, że wtedy kraj utrzymywał pokaźne siły zbrojne, oparte w dużej mierze na Gwardii Krajowej (Hemvarnet), czyli obronie terytorialnej. Pod koniec lat 80. wydatki na obronność sięgały 2,6 proc. PKB, wojsko liczyło 100 tys. regularnych żołnierzy oraz mogło liczyć na 350 tys. członków jednostek obrony terytorialnej i innych formacji paramilitarnych. Dziś, po latach postzimnowojennych cięć, łącznie jest to mniej niż 50 tys. ludzi, a wydatki na obronność to ledwie 1,1 proc. PKB.
Odbudowa potencjału obronnego
W 2013 roku głównodowodzący szwedzkimi siłami zbrojnymi stwierdził nawet, że w razie agresji kraj będzie w stanie bronić się jedynie przez tydzień i to na niektórych, niewielkich obszarach. Jednak dopiero konflikt ukraiński na tyle otrzeźwił szwedzkie władze, że na poważnie zabrały się za odbudowywanie utraconych zdolności obronnych. Oprócz wspomnianych już działań, rząd w najbliższych latach planuje znaczące zwiększenie wydatków na wojsko - w sumie o około dwa miliardy dolarów. Dodatkowe pieniądze mają zostać przeznaczone na dozbrojenie i zwiększenie gotowości bojowej sił zbrojnych.
Szwecja przez dziesięciolecia szczyciła się swoją neutralnością, lecz imperialne zapędy Kremla sprowokowały w społeczeństwie debatę nad przystąpieniem do NATO. Na razie to odległa perspektywa, bo według sondażu sprzed kilku miesięcy za dołączeniem do Sojuszu opowiada się dziś jedna trzecia społeczeństwa (33 proc.). Jednak to i tak prawie dwukrotnie więcej niż w 2012 r., kiedy było to ledwie 17 proc.
Do jak największego zbliżenia z transatlantyckimi strukturami militarnymi Szwedów nakłaniają Amerykanie. Mają w tym swój interes, bo w ich ocenie Szwecja, obok Finlandii, jest niezbędna do skutecznej obrony państw bałtyckich przed rosyjską agresją. W tym kontekście szczególne strategiczne znaczenie ma Gotlandia, będąca kluczem do panowania na Morzu Bałtyckim.