Szwajcarski sąd uniewinnił ojcobójczynię
Siedem miesięcy spędziła w więzieniu 25-letnia Szwajcarka za zastrzelenie własnego ojca. Sąd zdecydował jednak wypuścić ją na wolność uznając, że działa w obronie własnej. - Gdybym była na jej miejscu, też bym go zastrzeliła - powiedziała przed sądem w Zurychu matka dziewczyny.
Młoda kobieta, której personaliów nie ujawniono, zastrzeliła ojca z własnego rewolweru marki Smith&Wesson, który kupiła kilka miesięcy wcześniej, bo "czuła się zaszczuta".
Do tragedii doszło trzy lata temu, podczas rodzinnej awantury. Kompletnie pijany ojciec rzucił się na córkę, dusząc ją i bijąc. Kiedy matka usiłowała stanąć w jej obronie, dziewczynie udało się uwolnić i sięgnąć po broń. Oddała 5 strzałów, z których cztery trafiły 52-letniego mężczyznę.
Przyczyną awantury były pretensje ojca, który uważał, że za późno wróciła do domu i zaczęła gotować sobie ziemniaki na kolację. Mężczyzna zaczął krzyczeć na nią, że to są jego ziemniaki, jego woda, jego prąd i jego kuchenka. Kobieta uciekła do swojego pokoju, ale ojciec sforsował drzwi. - Miał szaleństwo w oczach - zeznała przed sądem, zapewniając, że nie chciała go zabić, ale tylko nastraszyć.
Przed sądem zeznała też, że nie była to pierwsza bijatyka. Jej ojciec, ważący ponad 150 kilo sztangista, od zawsze był agresywny i kiedy nadużywał alkoholu, bił żonę i córkę.
Mimo to kobieta trafiła na 7 miesięcy do aresztu, czekając na proces, w którym została uniewinniona. Sąd przyznał jej także rekompensatę za niesłuszny areszt - około 30 tys. franków szwajcarskich (około 100 tys. złotych).
- Gdybym była na jej miejscu, też bym go zastrzeliła - powiedziała przed sądem matka dziewczyny i podziękowała prokuraturze, która nie zdecydowała się zaskarżyć wyroku, mimo, iż wcześniej żądała dla niej kary 7 lat więzienia za zabójstwo.