Szukał ukochanej w sieci - znalazł masę kłopotów
Pan Piotr z Lublina uwierzył w reklamy internetowego serwisu randkowego i zarejestrował się na nim. Zamiast wymarzonej drugiej połowy, spotkała go masa kłopotów. Nie może zrezygnować z usług firmy i teraz się boi, że przez swoją naiwność straci duże pieniądze.
03.09.2010 | aktual.: 09.09.2010 10:09
- Znalazłem ogłoszenie (...) w internecie. Myślałem, że jest to zwykły portal randkowy - opowiada mężczyzna. Strona chwali się, że umożliwia znalezienie partnera doskonałego. W tym ma dopomóc między innymi test osobowości, jaki przechodzą nowi użytkownicy.
Czytelnik zarejestrował się na stronie. Podał swój adres e-mailowy oraz wiele innych danych. - Na początku nie zastanowiło mnie, do czego są im potrzebne nie tylko moje imię i nazwisko, ale także adres, numery konta w banku i karty kredytowej - opowiada zdenerwowany Czytelnik.
Mężczyzna zdecydował, że zostanie użytkownikiem konta premium. Tylko w ten sposób może nawiązywać znajomości z innymi użytkownikami strony internetowej. Niestety, za ten przywilej trzeba płacić. Koszt to 40 złotych.
- Zapłaciłem przelewem - opowiada. - Dopiero wtedy zacząłem zastanawiać się nad tym, co zrobiłem. Nie spodobało mi się, że serwis wie o mnie tak dużo.
Pan Piotr postanowił zakończyć współpracę ze stroną. Wtedy odkrył, że siedziba firmy, której przekazał pieniądze i swoje dane osobowe, znajduje się w Berlinie. Jedynymi możliwymi sposobami kontaktu są mail lub telefon.
- Co z tego, że podają numer telefonu, jak tam nie można się dodzwonić. Wysłałem im już też kilka maili, że rozwiązuję umowę, ale jak dotąd nie dostałem żadnej odpowiedzi. Za każdym razem przysyłają jedynie automatyczną odpowiedź, że skontaktują się ze mną - relacjonuje mężczyzna.
Do dzisiaj nie doczekał się konkretnej odpowiedzi. W trosce o własne pieniądze poszedł do banku. - Chciałem się dowiedzieć, czy istnieje możliwość pobrania pieniędzy z konta bez mojej wiedzy. Na szczęście jest to niemożliwe - przyznaje.
Pracownicy lubelskiego biura rzecznika konsumentów przyznają, że nie mieli jeszcze skarg na ten serwis randkowy, ale obiecują, że pomogą wszystkim osobom, które mają kłopoty z zakończeniem współpracy z serwisem randkowym. Zalecają dużą ostrożność w przekazywaniu swoich danych nieznanym firmom. Czasem takie działanie może spowodować większe kłopoty, niż tylko wydanie 40 złotych za niechcianą usługę.
Uwaga na kłopoty przez klikanie w internecie
Serwis, o którym opowiedział pan Piotr z Lublina, to jeden z wielu serwisów internetowych, którego działalność wzbudza niepokój wśród przypadkowych użytkowników. Ogromne emocje były związane np. ze stroną pobieraczek.pl., która ukrywała wiadomość o kosztach korzystania z serwisu, a później przysyłała do swoich klientów rachunki i straszyła ich sądem.
Polecamy w wydaniu internetowym www.lublin.naszemiasto.pl