Szturm policji na kancelarię premiera
To będzie prawdziwy najazd na stolicę. Przed kancelarią premiera zamierza protestować nawet sześć tysięcy policjantów, strażaków i pograniczników z całej Polski. Na manifestację wybiera się blisko pół tysiąca funkcjonariuszy z województwa łódzkiego.
- Wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Jedziemy dziewięcioma autokarami. Spotykamy się przed Warszawą i do stolicy wjeżdżamy razem. Rząd zobaczy, jak jesteśmy zdeterminowani - mówi nam Zbigniew Jagiełło, przewodniczący związku zawodowego policjantów w regionie łódzkim.
Do stolicy wybiera się blisko pół tysiąca policjantów m.in. z Łodzi, Bełchatowa, Piotrkowa Trybunalskiego oraz Kutna. Chętnych do wyjazdu na manifestacje było dużo więcej, ale związek ograniczył możliwość eskapady ze względu na koszty.
- Poza tym w manifestacji wezmą udział tylko ci policjanci, którzy we wtorek i tak mieliby wolne. Nie zabieramy nikogo, kto tego dnia ma służbę. Z protestu wykluczeni są też ci funkcjonariusze, którzy przebywają na zwolnieniach lekarskich - mówi Zbigniew Jagiełło.
Policjanci będą protestować w Warszawie, bo nie dostają pieniędzy na tzw. dodatki do pensji - dojazdy do pracy, ekwiwalent za brak mieszkania, niewykorzystany urlop. W regionie łódzkim zaległości sięgają już ponad 30 mln zł. W całym kraju kwota ta wynosi ponad 130 mln zł.