ŚwiatSzturm na Nadżaf byłby świętokradztwem

Szturm na Nadżaf byłby świętokradztwem

Szturm na Nadżaf, gdzie przebywa radykalny
szyicki duchowny Muktada al-Sadr, byłby odebrany jako
świętokradztwo - przestrzegł profesor
Janusz Danecki z Instytutu Orientalistycznego Uniwersytetu
Warszawskiego.

16.04.2004 | aktual.: 16.04.2004 17:51

Danecki dodał, że rezultatem operacji, do której przygotowują się otaczające Nadżaf wojska USA, może być większa popularność Sadra.

"Jeśli podejmie się szturm ma miasto, które dla szyitów jest miastem świętym, to będzie to jakaś forma świętokradztwa" - powiedział Danecki. "Po drugie, jeżeli Sadr zginie, to stworzymy nowego bohatera. A jeżeli wywiąże się walka i Sadr zostanie pojmany, to i tak zostanie bohaterem, jako ten, który rzucił wyzwanie Amerykanom. Nie będzie, jak tego by chcieli Amerykanie, bandytą, czy wręcz mordercą, już nikt w to nie uwierzy".

Zdaniem Daneckiego, podejmowanie akcji wojskowych jest błędem, kiedy nadchodzą sygnały, że Sadr łagodzi stanowisko i jest skłonny do negocjacji. Danecki powiedział, że partnerem do negocjacji mógłby być wielki ajatollah Ali al-Sistani, najwyższy autorytet irackich szyitów. Wielokrotnie odmawiał on rozmów z przedstawicielami koalicji i powtarzał, że jest przeciwny okupacji Iraku. "Dlaczego jednak Amerykanie nie mieliby się publicznie zwrócić do Sistaniego i zachowując formy grzeczności poprosić go o włączenie się w rozwiązanie kryzysu? Można by użyć argumentu, że sprawa jest poważna, i że chodzi o bezpieczeństwo kraju" - dodał. Sam Muktada powiedział, że jeśli wielki ajatollah Sistani każe mu zaprzestać tego, co robi, to on się posłucha. "Amerykańscy arabiści doradzają to samo, ale wojsko kieruje się innymi zasadami" - zauważył Danecki.

Danecki podkreślił, że niedawna fala wystąpień ze strony Sadra i jego bojówek znanych jako Armia Mahdiego, była reakcją na represje ze strony Amerykanów, czyli aresztowanie bliskiego współpracownika Sadra i zamknięcie podległej mu gazety. "To były znowu nieprzemyślane posunięcia, które wywołały bunt. Przypomina to zachowanie słonia w składzie porcelany, tymczasem w Iraku bardzo ważna jest forma. Jeśli postępuje się grzecznie, a jednocześnie stanowczo, to można o wiele więcej osiągnąć. Amerykanie powinni to wiedzieć" - powiedział.

Zdaniem Daneckiego, Amerykanie sami są sobie winni, że Sadr rośnie w siłę. Arabista podkreślił, że ani Sadra, ani jego zwolenników nie można ignorować.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)