Szpitale w Suwałkach i Łomży będą ewakuować część oddziałów?
Dyrekcje wojewódzkich szpitali w Suwałkach
i Łomży przygotowują się do ewentualnej ewakuacji części
oddziałów, gdyby przed końcem września nie udało się porozumieć z
lekarzami, którzy kilka miesięcy temu złożyli wypowiedzenia umów o
pracę.
19.09.2007 | aktual.: 19.09.2007 16:34
30 września mija termin wypowiedzeń części lekarzy w obu szpitalach. W białostockim Urzędzie Marszałkowskim (samorząd województwa jest organem założycielskim obu placówek) omówiono w środę zasady postępowania w sytuacji kryzysowej.
Wicemarszałek Marek Olbryś powiedział, że należy brać pod uwagę dwie ścieżki rozwoju sytuacji - porozumienie i sytuację kryzysową. Analizujemy teraz możliwości innych szpitali, które miałyby przyjmować pacjentów przeniesionych z Łomży i Suwałk - powiedział Olbryś.
Jak poinformował, w szpitalu wojewódzkim w Łomży może zostać zawieszona działalność od czterech do ośmiu, z osiemnastu oddziałów. Jak podał, w sumie może odejść z pracy połowa ze 180 lekarzy. W Suwałkach, jeśli nie dojdzie do porozumienia, może zostać w pracy zaledwie kilkunastu, na ponad 130 lekarzy.
Dyrektor szpitala w Łomży Marian Jaszewski powiedział, że jeżeli do końca września nie dojdzie do porozumienia ze strajkującymi, od piątku wstrzymane zostanie przyjmowanie pacjentów na te oddziały, gdzie po 30 września zabraknie lekarzy.
Jaszewski dodał, że nie chodzi o spektakularną ewakuację pacjentów, ale przygotowanie się na działanie w sytuacji braku personelu. Powiedział, że jest już po rozmowach z dyrektorami innych szpitali w regionie, przede wszystkim w Białymstoku, by tam przewieźć pacjentów, którzy są hospitalizowani od dłuższego czasu. Podkreślił, że z powodu sytuacji finansowej szpitala, nie jest w stanie spełnić żądań płacowych strajkujących.
Leszek Kołakowski z komitetu strajkowego szpitala w Łomży powiedział, że lekarzom nie chodzi o doraźne załatwienie problemu, a za takie uważają propozycje finansowe składane przez dyrekcję szpitala. To próba ugaszenia pożaru odrobiną wody - powiedział Kołakowski. Dodał nawet, że takie działania dyrekcji szkodą szpitalowi.
Edward Mostowski, dyrektor szpitala w Suwałkach, która to placówka od trzech miesięcy pracuje w systemie ostrego dyżuru, powiedział, że najważniejsze jest to, aby pacjenci mieli zabezpieczoną opiekę. Wprost nie powiedział, jakie rozwiązania są planowane, jeśli jednak nie uda się porozumieć ze strajkującymi.