Szpital marzeń?
Lecznica powiatowa w Sulechowie w dwa lata
i 10 miesięcy pozbyła się długów. Cud? Może. Chorzy przyjeżdżają
tu z własnej woli z odległych miejscowości - wyjaśnia "Gazeta
Lubuska".
26.10.2006 | aktual.: 26.10.2006 03:47
Jest wspaniała opieka, miła atmosfera i znakomity lekarz prowadzący, doktor Ruszkowski- zachwyca się oddziałem rehabilitacji Władysław Logoń z Głogowa, który przeszedł aż 10 operacji. Miałem skierowanie do Zgorzelca. Dowiedzieliśmy się o Sulechowie. Jestem tu na rehabilitacji drugi raz i przyjadę następny. Anna Krzyślak, ordynator rehabilitacji ma proste zasady: Może to polega na tym, że zamiast rutynowo pytać o stan pacjenta, wystarczy powiedzieć mu: dzień dobry, jak się spało?
Na trzech innych oddziałach - chirurgii ogólnej i onkologicznej, oddziale położniczo-ginekologicznym i neonatologicznym prawie połowa pacjentów jest spoza powiatu. A szpital na nich zarabia. Ludzie chcą się u nas leczyć- przyznaje Beata Kucuń, od stycznia 2004 dyrektorka sulechowskiego szpitala. Wcześniej pracowała tu jako dyrektor ds. finansowych.
Jak lecznica zadłużona na blisko 7 mln złotych zaczęła zarabiać? Wyszliśmy z długów w trzech krokach- podaje Kucuń. W pierwszym kroku powiat spłacił 1,77 mln złotych długu za zakupy, leki, usługi. Wtedy przestały rosnąć odsetki - wylicza Krzysztof Romankiewicz, starosta zielonogórski. Szpital podlega starostwu.
Wtedy wzięliśmy 800 tys. złotych kredytu na obowiązkowe podwyżki dla pracowników- dodaje szefowa szpitala. Mocno zmniejszyła się liczba pracowników - z 430 zostało 197 etatów. Nie były to same zwolnienia. Część osób przeszła do firm zewnętrznych obsługujących szpital.
Położnictwo polecili znajomi, którzy mają porównanie- wskazuje Aneta Lewandowska z Zielonej Góry, która dwie godziny wcześniej urodziła syna, Michała. Są tu kameralne, wręcz domowe warunki- dodaje siedzący przy łóżku żony i syna Marek Lewandowski. Gdyby przyszło mi jeszcze kiedyś rodzić, to tylko tutaj - mówi Agnieszka Tymińska ze Sławy, oczekująca lada chwila drugiego dziecka. Wprawdzie bliżej jej do Wschowy, ale tam nie chciała.
Kucuń uważa, że personel poczuł się zespołem, pracownicy mają motywację do pracy, co skutkuje lepszą obsługą pacjentów. Rocznie mamy 850 porodów, z czego 46% to osoby spoza rejonu, a 25% zielonogórzanki- wylicza ordynator Krzysztof Rzepka. Nie mamy dziś żadnych zobowiązań wymagalnych. Wszelkie kredyty spłacamy w ustalonym terminie- mówi Kucuń i dodaje: mówiąc niefachowo: nie dajemy grosza na komorników i odsetki. (PAP)