PolskaSzokujące odkrycie w Chorzowie - mielił ludzkie szczątki i zakopywał w ogródku

Szokujące odkrycie w Chorzowie - mielił ludzkie szczątki i zakopywał w ogródku

Przedsiębiorca Marek M., który miał utylizować odpady medyczne, zakopywał na swojej działce w Chorzowie fragmenty ludzkich ciał. Policja odkryła tam w sumie 100 ton odpadów m.in. strzykawek, bandaży, a także fragmentów ludzkich ciał, które powinny były zostać zniszczone w specjalnej spalarni. Mężczyzna przyznał się do winy, usłyszał 12 zarzutów, w tym spowodowanie zagrożenia epidemią.

Szokujące odkrycie w Chorzowie - mielił ludzkie szczątki i zakopywał w ogródku
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

10.05.2013 | aktual.: 10.05.2013 14:07

W śledztwie zarzuty usłyszał Marek M., który już wcześniej był karany za podobne przestępstwo oraz dwaj jego bracia - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.

Marek M. prowadził firmę, która miała zajmować się utylizacją odpadów medycznych. Jego klientami było około 300 placówek medycznych: szpitali i przychodni lekarskich w regionie, od których odbierał odpady. Marek M. oferował konkurencyjne ceny, dlatego łatwo znajdował klientów

Mężczyzna odbierał fragmenty ciał: amputowane kończyny oraz wycięte organy pooperacyjne. Do specjalnej spalarni powinny też trafić inne medyczne odpady, jak np. strzykawki. To wszystko powinno być zutylizowane. Ale Marek M. wybrał inną metodę.

Mężczyzna kupił specjalną maszynę do szatkowania. Razem ze współpracownikami, rozdrabniał odpady, które zakopywali na działce w Chorzowie (na tym samym terenie stał jego dom), a później w także w garażach i magazynach w Chorzowie i Rudzie Śląskiej. Odpady ze szpitali przewożono zwykłymi, a nie przystosowanymi do tego samochodami i bez odzieży ochronnej.

Marek M. nie działał sam. Pomagali mu jego dwaj bracia. Jeździli po odpady polonezem truckiem lub żukiem.

Cała sprawa wyszła na jaw, kiedy psy sąsiadów wyczuły mięso. Wówczas okoliczni mieszkańcy poinformowali policję.

Mężczyzna już wcześniej nielegalnie wywoził na wysypisko śmieci w Czeladzi pojemniki z fragmentami ludzkich ciał. W 2008 r. Sąd Okręgowy w Katowicach skazał go na 1,5 roku więzienia. Zakazał mu też podobnej działalności na trzy lata.

Marek M. usłyszał 12 zarzutów. Chodzi o sprowadzenie zagrożenia epidemiologicznego dla zdrowia i życia wielu osób, złamanie zakazu prowadzenia działalności gospodarczej oraz oszustwa. Może za to grozić do 12 lat więzienia.

Mężczyzna przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Razem z aktem oskarżenia trafi on wkrótce do sądu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (498)