Szokujące doniesienia znad Morskiego Oka
W Polsce trwa upalne lato. W sezonie nad Morskie Oko wybiera się dziennie nawet 10 tysięcy osób. Wiele z nich korzysta z transportu konnego. Dlatego w sobotę ruszyła akcja informacyjna Fundacji Viva!, dotycząca pracy koni w zaprzęgach.
- W tej chwili nasze działania koncentrują się wokół koni z Morskiego Oka. Z danych, którymi dysponujemy, wynika, że praca na tej trasie bardzo szybko rujnuje zdrowie tych zwierząt i muszą one być wymieniane na nowe osobniki. Wiemy, że tylko w okresie od stycznia 2012 r. do połowy czerwca br. 3 konie padły, a 44 trafiły do rzeźni. Wśród nich były tym zwierzęta 4 i 5-letnie, czasami po zaledwie kilku miesiącach pracy na trasie do Morskiego Oka – mówi Cezary Wyszyński z Fundacji Viva! Akcja dla Zwierząt. - Oznacza to, że nie żyje już 20proc. koni z tzw. populacji 2012, czyli co piąty koń z monitorowanej przez nas grupy.
W ubiegłą sobotę na Krupówkach w Zakopanem 5 młodych kobiet nieoficjalnie rozpoczęło kampanię informacyjną Fundacji Viva!. Akcja dotyczy pracy koni fiakierskich i dorożkarskich, a w szczególności sytuacji koni ciągnących wozy z turystami do Morskiego Oka. Dziewczyny – prywatne osoby, nie działające dla żadnej organizacji - umówiły się spontanicznie na Facebooku, a poznały się dopiero przy rozdawaniu ulotek przygotowanych przez Fundację Viva!
- Nie rozumiem ludzi, którzy wsiadają na wozy i jadą sobie spokojnie, podczas gdy te zwierzęta na ich oczach cierpią. Każdy, kto korzysta z transportu konnego, przyczynia się do tego, że konie trafiają do rzeźni, ponieważ po kilkunastu miesiącach ciężkiej pracy nie są już do niej zdolne. Chciałyśmy uświadomić to turystom w Zakopanem – mówi Karolina, inicjatorka akcji rozdawania ulotek na Krupówkach, która założyła wydarzenie na Facebooku.
Fundacja Viva! chce dotrzeć z informacjami o sytuacji koni z Morskiego Oka do jak największej liczby osób. Ruszyła akcja informacyjna na stronie ratujkonie.pl, gdzie można m.in. przeczytać Raport z Morskiego Oka, ekspertyzy fachowców, a także bezpłatnie zamówić ulotki. Od kilku dni na telebimie na Krupówkach emitowany jest spot zachęcający turystów do niekorzystania z konnego transportu w Morskim Oku, a na jednym z bilboardów w okolicach dworca od wtorku wisi plakat przedstawiający konia leżącego w agonii obok fasiąga – pojazdu używanego do przewożenia turystów. Zdjęcie jest autentyczne: znajduje się na nim koń Jordek, który skonał na oczach turystów po wyciągnięciu wozu na górę.
- W lecie konie w Morskim Oku cierpią nie tylko z powodu przeciążeń, ale także od upałów. Praca koni w wysokich temperaturach jest bardzo niebezpieczna. Szybka utrata elektrolitów przy poceniu może doprowadzić do uszkodzenia nerek, mięśnia sercowego i mięśni szkieletowych, a także do zaburzeń pracy przewodu pokarmowego - mówi Beata Czerska z Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami - W Krakowie władze miasta zdecydowały się na ograniczenie pracy koni dorożkarskich w upalne dni. Konie w Tatrach muszą pracować zawsze.
Trwa zbieranie głosów pod petycją w sprawie likwidacji transportu konnego na trasie do Morskiego Oka. Do dnia dzisiejszego podpisało ją już prawie 8 500 osób. Organizacje prozwierzęce proponują też nowe logo dla Tatrzańskiego Parku Narodowego, na którym zamiast kozicy jest koń umierający w rzeźni. Petycję można podpisać w Internecie.
Organizacje proszą turystów o niekorzystanie z konnych zaprzęgów jeżdżących na trasie do Morskiego Oka, zwracanie uwagi na stan pracujących tam zwierząt i reagowanie w budzących niepokój przypadkach (spisywanie numerów wozów, robienie zdjęć, zgłaszanie takich sytuacji do Tatrzańskiego TOZ lub do Fundacji Viva!).