PolskaSzok po inspekcji - mysie odchody zamiast bułki tartej

Szok po inspekcji - mysie odchody zamiast bułki tartej

Mysie odchody, kawałki drutów, fragmenty folii aluminiowej, len i mak. To tylko część "skarbów", które inspektorzy handlowi znaleźli w tartej bułce. Skontrolowali też zabawki i artykuły przemysłowe. Część z nich musieli wycofać, bo stwarzały zagrożenie dla zdrowia i życia użytkowników.

18.08.2010 | aktual.: 19.08.2010 11:03

Zanieczyszczona bułka tarta była najpoważniejszym uchybieniem, jako odkryto w ciągu ostatnich kilku miesięcy. - To niedopuszczalne. Zostaną z tego wyciągnięte konsekwencje finansowe i prawne - mówi Waldemar Wilczyński, dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Poznaniu.

Kara grozi nie tylko producentowi, ale też hurtownikom, dystrybutorom i sprzedawcy. Ta finansowa może wynieść od 500 do kilkunastu tysięcy złotych. Podczas kontroli produktów spożywczych odkryto również wiele nieprawidłowości w ich oznakowaniu. - Nie było daty przydatności do spożycia, miejsca produkcji, podawano nieprawdziwą wagę towarów, choćby w przypadku jajek - wylicza Krystyna Piosik z WIIH. - Miejsce produkcji jest niezwykle ważne przy produktach mięsnych.

Niebezpieczne dla zdrowia dzieci okazały się niektóre zabawki. Piankowe puzzle zawierały na przykład substancję wywołującą choroby płodów (a przyszłe matki często bawią się z innymi dziećmi). Pistolety za mocno wystrzeliwały strzałki, a lalki zawierały szkodliwe substancje zmiękczające plastik.

Skontrolowano również solaria i giełdę w Przeźmierowie. Łóżka w tych pierwszych wydzielały zbyt silne promieniowanie. Na tej drugiej sprzedawano używane poduszki powietrzne.

Kontrole przynoszą efekty. Jakość produktów sprawdzanych kilka miesięcy temu - znacznie się poprawiła.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)