Szmajdziński: przekażemy NIK-owi wszystkie dokumenty ws. transportera
Przekazanie Najwyższej Izbie Kontroli dokumentacji związanej z przetargiem na transporter dla polskiej armii - zapowiedział minister Jerzy Szmajdziński.
Na początku tygodnia dziennikarze Gazety Wyborczej napisali, że w czasie przetargu na transporter doszło do nieprawidłowości. Według GW polegały one na dopisaniu do offsetu fińskiej firmy Patria i włoskiej OTO Melara (zwycięzców przetargu) - kontraktów Huty Stalowa Wola z firmą General Electric. To miało uatrakcyjnić ofertę zwycięzców.
Gazeta podała, że dotarła do listów, z których wynika, iż do "napompowywania" offsetu związanego z transporterem doszło. Doniesieniom tym zaprzeczył resort gospodarki, tłumacząc, że do offsetu mogą być zaliczone jedynie kontrakty zawarte po podpisaniu umowy.
"Jesteśmy przygotowani do przekazania wszystkich informacji i dokumentów dotyczących tej sprawy" - zapewnił w czwartek Szmajdziński. Dodał, że nie ma obecnie zagrożenia dla podpisanego z firmami kontraktu. "Nasi partnerzy to poważne firmy. Działamy zgodnie z prawem i w ramach prawa. Jeśli jednak NIK tym przetargiem się interesuje, to sądzę, że w postępowaniu wstępnym inspektorzy zapoznają się ze stanowiskiem urzędu zamówień publicznych i werdyktami sądu okręgowego w Warszawie" - dodał.
Minister wyjaśnił, że list z zażaleniami Huty Stalowa Wola w tej sprawie, który przedstawili mu po publikacji artykułu dziennikarze GW, nigdy nie został przesłany do osób nadzorujących przetarg. "Jest czas na składanie ofert, na decyzje, a także czas na zażalenia i skargi - i ten czas w przypadku tego przetargu się skończył" - powiedział Szmajdziński.
Rzecznik prasowy Huty Stalowa Wola Zbigniew Nita także zdementował informacje zawarte w materiale GW. "Żaden z naszych aktualnych kontraktów nie został dopisany do offsetu. Kontrakt z General Electric dobiegnie końca 31 grudnia tego roku i jest przez nas realizowany. O ewentualnych kontraktach związanych z offsetem nie można na razie mówić, bo nie jest jeszcze podpisana żadna umowa offsetowa" - powiedział Nita.
Podkreślił także, że żadna z zamieszczonych w "GW" informacji nie wyciekła z huty.