Szkoły, które niechętnie widzą uczniów na wózku
Emilia Krok jest pogodną, zawsze uśmiechniętą i życzliwą wszystkim gimnazjalistką. Prymuską, którą uwielbia się uczyć i marzy o studiach na politechnice. Zanim jako inżynier zacznie budować miasta bez barier, chce sama pokonać jedną z nich. Emilka porusza się na wózku inwalidzkim i ten – jak się okazało – miałby stać się przeszkodą, w jej dalszej edukacji.
– Od ubiegłego roku szukam dla siebie liceum, w którym mogłabym kontynuować naukę. Niestety, mimo to, że bardzo dobrze się uczę, to renomowane poznańskie szkoły nie są mi przychylne – mówi Emilka, pokazując świadectwa z czerwonym paskiem, na których średnia ocen wynosi 5,67. – Największą przeszkodą jest mój wózek. W „Marynce” pani dyrektor powiedziała, że „tego nie widzi’, a w „ósemce”, że nie ma możliwości, by zamontować podjazd. W sobotę byłam w „dwójce’ i też okazało się, że uczeń na wózku może być kłopotliwy.
Rzeczywiście, okazało się, że w renomowanych poznańskich liceach, które mieszczą się w budynkach wybudowanych jeszcze w minionym stuleciu często przed I lub II wojną światową, przeprowadzenie remontów i usprawnień dla osób niepełnosprawnych nie jest możliwe. Zwraca na to uwagę między innymi Karol Seifert, dyrektor VI Liceum Ogólnokształcącego.
– Dawniej, gdy budowano domy, nikt nie myślał o tak szeroko pojętej integracji – przyznaje Karol Seifert. – Wchodząc do nas do szkoły, od razu wchodzi się na klatkę ze schodami, które prowadzą na piętro i tam dopiero znajdują się sale.
W zabytkowych budynkach Liceum Ogólnokształcącego Świętej Marii Magdaleny i VIII Liceum Ogólnokształcącego wybudowanie windy czy zamontowanie podjazdu nie jest realne.
– Nie mniej nie oznacza to, że nie chcemy przyjąć uczennicy na wózku – tłumaczy Lucyna Woch, dyrektor „Marynki”. – Bardzo długo rozmawiałam z mamą Emilki, pokazywałam szkołę i między innymi wąskie korytarze, na których w czasie przerwy panuje straszny tłok. Mama jednak chciała, by zamontować specjalne podjazdy, które pomogłyby dziewczynce poruszać się między piętrami. Miała się nawet zorientować, ile to kosztuje, ale jak dotąd się nie odezwała.
Według Grażyny Lisieckiej, zastępcy dyrektora Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Poznania, zlikwidowanie barier architektonicznych w starych budynkach szkół jest trudne. Nie zawsze można zainstalować tam windę, przerobić toalety, czy zorganizować zajęcia tylko na parterze.
– Zamontowanie takiego podnośnika, który przenosiłby wózek między piętrami to koszt około 40 tysięcy złotych – mówi Grażyna Lisiecka. – To nie jest duża kwota, jednak zanim przeprowadzi się taką inwestycję, trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw. Tym bardziej że są w Poznaniu licea, które prowadzą klasy integracyjne i mają w pełni dostosowane budynki, na przykład V LO.
Jednak w „piątce” nie ma klasy o takim profilu, w jakim chciałaby kształcić się Emilka.
– Najbardziej chciałabym się uczyć w klasie matematyczno-fizycznej z językami angielskim i francuskim – przyznaje Emilka i cicho dodaje, że taka klasa jest w „ósemce”.
Jadwiga Walkowiak, dyrektor VIII LO – w rozmowie z nami – obiecuje, że gdy Emilka dostanie się do szkoły, to zrobi wszystko, by czuła się w niej dobrze.
– Przygotujemy plan lekcji tak, by klasa Emilki miała większość zajęć na parterze, a na zajęcia z fizyki i chemii na pierwsze piętro i na zajęcia z informatyki na piętro drugie uczniowie będą pomagać wnieść wózek – tłumaczy Jadwiga Walkowiak. – Mieliśmy już uczniów, którym samodzielne poruszanie sprawiało kłopot, m.in. obecnego posła Filipa Libickiego i wiemy, jak organizować im pomoc.
– Młodzież jest wspaniała i otwarta, na pewno bez problemu i w każdej sytuacji pomogłaby niepełnosprawnej koleżance – dodaje Alina Chojnacka, dyrektor „Marcinka”.
Lekcje mogą być na parterze
Jadwiga Walkowiak, dyrektor VIII LO w Poznaniu
Podjazdu i windy nie możemy zamontować ze względu na stan prawny budynku, ale Emilkę do siebie zapraszamy. Lekcje da się zorganizować na parterze, a na piętro wózek będziemy wnosić.
Planujemy zrobienie podjazdu
Alina Chojnacka, dyrektor I LO w Poznaniu
Dla nas to nie kłopot, Emilka mogłaby mieć lekcje na parterze, a nasi uczniowie- wolontariusze na pewno chętnie by jej pomagali. Z jej mamą rozmawiałam też o specjalnym podjeździe.
Nie możemy zainstalować windy
Lucyna Woch, dyrektor LO św. Marii Magdaleny w Poznaniu
W „Marynce” nie ma możliwości, by zamontować windę, poszerzyć korytarze czy wejście do toalety, tak by wózek się zmieścił. Ale jeśli Emilka zdecyduje się na naszą szkołę, na pewno jej pomożemy.
Nie mamy sal na parterze
Karol Seifert, dyrektor VI LO w Poznaniu
W naszej szkole uczeń na wózku inwalidzkim miałby ogromny problem z poruszaniem. Nie mamy żadnych sal na parterze, a na piętra starego już budynku prowadzą wysokie schody.
Zawsze chodzi o dobro dziecka
O przyjmowaniu niepełnosprawnych uczniów do szkoły z Hanną Rajcic-Mergler, wicekuratorem oświaty, rozmawia Katarzyna Sklepik
Czy szkoła może odmówić dziecku przyjęcia tylko dlatego, że jest niepełnosprawne?
Ważne, by dziecko trafiło do szkoły, w której będzie się czuło komfortowo i bezpiecznie. Należy, mając na uwadze orzeczenie czy opinię Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, wybrać szkołę, w której nauczyciele są przygotowani do pracy z uczniami o różnym stopniu niepełnosprawności. Ważne są też warunki techniczne ułatwiające codzienny komfort niepełnosprawnym, czy dzieciom z orzeczeniami o potrzebie kształcenia specjalnego. Myślę o podjeździe do szkoły dla osób na wózkach, o windzie czy toaletach. Jednak odmówienie przyjęcia dziecka do szkoły tylko z powodu niepełnosprawności jest niedopuszczalne. By uniknąć nieporozumień konieczna jest rozmowa dyrektora szkoły z uczniem i jego rodzicami czy opiekunami. W takiej rozmowie, poprzedzającej ostateczny wybór szkoły, dyrektor powinien poinformować o warunkach technicznych, barierach architektonicznych, które są w szkole, o formach ewentualnej pomocy, jaką może zapewnić uczniowi, o utrudnieniach, z którymi musi się liczyć kandydat wybierający szkołę masową, nie
integracyjną. Powinni wspólnie poszukać sposobów rozwiązania problemu, można wystąpić o wsparcie finansowe na zakup, np. wózka dla niepełnosprawnego do PFRON-u czy o inną, konieczną pomoc. Dyrektor powinien także przedstawić pełną informację o szkołach prowadzących klasy integracyjne, gdzie są spełnione wszystkie warunki ułatwiające codzienną naukę w szkole i pozwalające na zindywidualizowanie procesu nauczania.
Czy uczeń niepełnosprawny jest w szkole, w której nie funkcjonują klasy integracyjne, niemile widziany?
To nie jest prawda. Wątpliwości przedstawiane rodzicom dziecka czy samemu uczniowi z dysfunkcjami są często wynikiem troski dyrektora o przyszłego ucznia. Uświadomienie trudności, z jakimi powinni się liczyć uczeń i jego rodzice, często bywa odbierane jako nieżyczliwość czy odmowa pomocy.
* Jaką pomoc w trakcie nauki, lekcji, przerwy – może zaoferować szkoła niepełnosprawnemu uczniowi?*
Wszelką pomoc, której uczeń wymaga, zgodnie z orzeczeniem poradni, oczywiście w ramach możliwych warunków. Znowu wracamy do problemów technicznych, z którymi muszą borykać się szkoły. Myślę, że po etapie zmian mentalnościowych, oswajania się z obecnością osób z różnego rodzaju dysfunkcjami wśród nas, przyszedł czas na dostosowanie szkół do potrzeb osób niepełnosprawnych, uczynienie ich miejscami przyjaznymi. Nie jest to możliwe natychmiast. Warto więc przed podjęciem decyzji o wyborze szkoły zapytać pracowników jednostek samorządu terytorialnego, którzy mają pełną informację o warunkach pracy szkół.
Załóżmy taki scenariusz, uczennica dostaje się do szkoły z naboru elektronicznego, w którym jest tylko liczbą punktów i nikt nie widzi, że jest ona osobą niepełnosprawną. Czy szkoła ma prawo odmówić jej przyjęcia, czy musi tak zorganizować zajęcia, by mogła do niej uczęszczać?
Uczeń, który spełnił kryteria konieczne do dostania się do szkoły, automatycznie staje się uczniem szkoły. Dyrekcja i nauczyciele są zobowiązani pomóc rozwiązać wszelkie problemy wynikające z ograniczeń ucznia. Bezcenna jest przy tym pomoc rodziców.