Sześć śmiertelnych ofiar wichury
Sześć osób zginęło w wyniku potężnej wichury, która przeszła nad północną Francją - podały w sobotę władze. Kilkaset tysięcy domów zostało pozbawionych prądu, zakłócony został ruch pociągów i samolotów.
18.12.2004 | aktual.: 18.12.2004 18:10
Wiatr osiągał w porywach 150 km/godz. i powywracał wiele drzew. Kilka z nich przygniotło przechodniów, albo przejeżdżające samochody i motocykle, stąd ofiary śmiertelne. Do jednego z takich wypadków doszło w centrum Paryża, inne zdarzyły się na prowincji.
W kilku miastach rany odniosły osoby trafione unoszonymi przez wiatr kawałkami pokryć dachów albo tablic ogłoszeniowych. Kilka osób przewróciło się pod naporem wichury i także potrzebowało pomocy lekarskiej.
W sumie prąd nie dochodził do 385 tysięcy rodzin, głównie w Normandii i regionie paryskim. Francuski dostawca energii elektrycznej, czyli firma EDF, zapewnia, że większość awarii już usunięto i tylko niewielka liczba domów nadal pozbawiona jest prądu.
Odwołano niektóre połączenia kolejowe z Paryża do miast północnej Francji, a także liczne loty z paryskich lotnisk Roissy i Orly. Wiele lotów i pociągów było opóźnionych. Zakłócenia trwały przez wiele godzin. Władze lotnicze i dyrekcja kolei państwowych SNCF zapewniają, że do południa w sobotę wszystkie połączenia zostały przywrócone, a ruch odbywa się normalnie.
Są znaczne straty materialne. Przewróciło się, albo groziło zawaleniem, wiele słupów elektrycznych. Uszkodzone są budynki i różnego rodzaju małe wiaty, kioski, reklamy i słupy ogłoszeniowe. W Paryżu i okolicach strażacy byli wzywani w piątek wieczorem 800 razy, głównie po pomoc w usuwaniu uszkodzonych elementów, które stwarzały zagrożenie dla przechodniów.
W Paryżu na parę godzin zamknięto Wieżę Eiffla, a także - podobnie jak w wielu innych miastach - parki, ogrody, cmentarze i lodowiska pod gołym niebem. Na prowincji nieczynne były niektóre wielkie, wysoko wznoszące się mosty, np. Pont de Normandie.
Wiatr ucichł w nocy z piątku na sobotę. Trwa usuwanie szkód i naprawa świątecznych dekoracji na ulicach i placach. W niektórych miastach zostały one niemal doszczętnie zniszczone.
Michał Kot