Szefowie WSI złamali ustawę lustracyjną
Szefowie Wojskowych Służb Informacyjnych,
obecny - Marek Dukaczewski i poprzedni - Tadeusz Rusak, złamali
ustawę lustracyjną, nie przekazując materiałów lustracyjnych
Mieczysława Tarnowskiego, byłego wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego - uznała sejmowa komisja ds. służb specjalnych.
16.06.2004 | aktual.: 16.06.2004 18:59
Jak powiedział jej szef Józef Gruszka (PSL), komisja wystąpi w tej sprawie do prokuratury z zawiadomieniem o podejrzeniu przestępstwa. Zwróci się też do premiera z dezyderatem, który ma być formalnie przyjęty 24 czerwca. Nie podał szczegółów, zasłaniając się tajnym charakterem sprawy.
Względy formalno-prawne
W marcu płk. Tarnowskiego przedstawiono do nominacji generalskiej, ale jego ówczesny przełożony, szef ABW Andrzej Barcikowski, w ostatniej chwili wycofał "ze względów formalno-prawnych" wniosek o awans, zatwierdzony już przez prezydenta i premiera.
Według prasy awans zablokowały WSI, bo uznały, iż Tarnowski miał rzekomo zataić, że od 1978 do 1990 r., jako zawodowy żołnierz, był tajnym współpracownikiem wojskowych służb specjalnych PRL o kryptonimie Alfa. Według prasy WSI nie przesłały materiałów mających o tym świadczyć rzecznikowi interesu publicznego, wykorzystały je zaś do zablokowania awansu. WSI zaprzeczały tej interpretacji, ale Barcikowski ostatnio przyznał, że Dukaczewski dzwonił do niego z "zastrzeżeniami" co do Tarnowskiego (który po całej sprawie sam odszedł z ABW).
"Nikt z komisji nie kwestionuje, że Dukaczewski, informując o całej sprawie Kancelarię Prezydenta RP, działał właściwie; problem jest w tym, dlaczego wcześniej nie wypełnił dyspozycji ustawy lustracyjnej" - powiedział członek komisji Bogdan Lewandowski (SdPl).
Gen. Dukaczewski nie rozumie
Gen. Dukaczewski powiedział, że nie rozumie, dlaczego komisja przyjęła, iż złamał ustawę lustracyjną. Dodał, że wszystkie materiały podlegające badaniu w ewentualnym procesie lustracyjnym Tarnowskiego znajdują się w IPN od drugiej połowy 2001 r. "Komisja została o tym przeze mnie szczegółowo poinformowana. W związku z tym niezrozumiałym dla mnie jest stwierdzenie o złamaniu ustawy lustracyjnej" - mówił Dukaczewski.
Sprawy nie chciał komentować szef MON Jerzy Szmajdziński. "Muszę się z tym wszystkim zapoznać" - odparł, spytany, co zamierza uczynić w tej sprawie (szef WSI podlega bezpośrednio ministrowi).
Speckomisja badała sprawę Tarnowskiego od końca kwietnia. Gen. Rusak, zeznający przed nią w maju, powiedział wtedy mediom, że gdy kierował WSI (był szefem WSI od grudnia 1997 r. do października 2001 r.), nic nie wiedział o istnieniu materiałów na Tarnowskiego.
Tarnowski ma żal
"Mam żal, że to odbyło się w sposób, którym można załatwić praktycznie każdego człowieka, z podeptaniem jego konstytucyjnego prawa do obrony; urządzono mi publiczną hucpę i o to mam żal, ale czy do gen. Dukaczewskiego? Na pewno nie dzisiaj" - mówił zaś w maju Tarnowski. Zapowiedział, że jeśli komisja lub prokuratura ustali "dowody czyjejś winy", to on tym osobom wytoczy proces.
Pytany, o co mogło chodzić w jego sprawie, Tarnowski odparł, że nie tylko o awans. "Może chodziło o zdyskredytowanie mnie i gen. Tadeusza Rusaka, aby uniemożliwić jakikolwiek powrót do służby po ewentualnym nowym rozdaniu politycznym" - oświadczył Tarnowski.
W maju ujawniono, że mjr Arkadiusz T., oficer WSI, chciał wynieść z WSI tajne akta m.in. na temat sprawy Tarnowskiego. "Gazeta Wyborcza" doniosła, że T. dostał rozkaz napisania raportu o rzekomym znalezieniu nieznanych materiałów sprzed 1989 r., w tym odpisów rejestrów, w których jako agent miał występować Tarnowski.
Nie podpisał raportu
T. odmówił podpisania niezgodnego z prawdą raportu i zdecydował się skopiować część materiałów WSI, bo nie chciał uczestniczyć w nielegalnych działaniach. Chciał wynieść je z WSI; jednak przed wyjściem zrewidowano go i odebrano materiały. Wobec mjr. T. wszczęto śledztwo.
Według "Gazety Wyborczej", w archiwach PRL nie ma zobowiązania Tarnowskiego do współpracy, raportów ani pokwitowań. Obciążają go zaś: pochodząca z 2002 r. relacja oficera WSI, że został zwerbowany w 1978 r., i tzw. rejestr zainteresowań operacyjnych kontrwywiadu wojskowego PRL, gdzie ma być wymieniony jako "źródło agenturalne pozyskane na zasadzie dobrowolności".
Nizieński o materiałach specsłużb
W kwietniu rzecznik interesu publicznego Bogusław Nizieński powiedział, że nie wie, o jakie materiały służb specjalnych na temat Tarnowskiego chodzi, nie wie, też kto je ma. Nizieński - jako swego rodzaju prokurator lustracyjny - bada dostarczone mu materiały archiwalne służb PRL dotyczące osób podlegających lustracji (Tarnowski podlegał tym procedurom jako osoba powoływana na funkcję publiczną - wiceszefa ABW przez premiera).
Nizieński złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości przestępstwa nieprzekazania materiałów WSI, które na mocy ustawy lustracyjnej powinny trafić do rzecznika. Śledztwo w tej sprawie wszczęła już wcześniej Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.