Szefowie "dawnego" gangu pruszkowskiego pod sąd
Szefowie gangu pruszkowskiego z lat 90.
Janusz P., pseud. Parasol, Zygmunt R., pseud. Bolo, oraz Ryszard
Sz., pseud. Kajtek, są oskarżeni o handel bronią i narkotykami,
udział w napadach oraz podżeganie do zabójstwa. Niektórym grozi
nawet dożywocie.
W poniedziałek Prokuratura Apelacyjna w Warszawie przesłała sądowi akt oskarżenia wobec 57 w sumie gangsterów - poinformował rzecznik tej prokuratury Zbigniew Jaskólski. 37 z nich przebywa w areszcie. Sprawa liczy 144 tomy akt.
Zarzuty obejmują lata 1995-2003 i dotyczą niemal 100 przestępstw, takich jak wymuszenia rozbójnicze, napady rabunkowe, uprowadzenia, pobicia, kradzieże aut, handel bronią i narkotykami, oszustwa. Zarzuty oparto m.in. na zeznaniach świadka koronnego Jacka R., pseud. Sankul.
Od kilku lat "Parasol", "Bolo" i "Kajtek" są za kratami, skazani za kierowanie gangiem na 7 lat. W przyszłym roku będą mogli już wyjść na wolność.
Teraz Janusz P. jest oskarżony m.in. o handel bronią oraz podżeganie do zabójstwa (za co grozi dożywocie). Chodzi o nieudany zamach w 1996 r. na Wiesława N., pseud. Wariat, bossa konkurencyjnego gangu wołomińskiego. Zygmunt R. i Ryszard S. są zaś oskarżeni za handel bronią i narkotykami.
Aktem oskarżenia nie objęto innego szefa "Pruszkowa", Andrzeja Z., pseud. Słowik, gdyż stosunkowo niedawno hiszpański sąd zgodził się na rozszerzenie mu zarzutów - będących podstawą ekstradycji go do Polski - m.in. o udział w spisku na życie gen. Marka Papały oraz o przestępstwa "Pruszkowa".
W maju tego roku Sąd Najwyższy utrzymał kary pięciu dawnych szefów gangu pruszkowskiego z lat 1990-2000 - za założenie osławionego gangu i kierowanie nim. Mirosław Danielak, "Malizna" - 7 lat i 3 miesiące więzienia; Zygmunt Rażniak, "Bolo"; Ryszard Szwarc, "Kajtek" i Janusz Prasol, "Parasol" - po 7 lat; Leszek Danielak, "Wańka" (brat Mirosława) - 6,5 roku - takie wyroki utrzymał wówczas SN (nazwiska wolno było już podać, gdyż wyroki stały się ostateczne).
Takie kary wymierzył w 2003 r. Sąd Okręgowy w Warszawie, w największym w Polsce procesie szefów gangu. Sąd uznał za bezsporne to, że gang pruszkowski istniał, jak i to, że ta piątka nim kierowała.
We wszystkich instancjach obrona kwestionowała zarówno treść zeznań Jarosława S., "Masy", jak i fakt uznania go przez sąd za świadka koronnego (może nim być gangster, który w zamian za wsypanie kompanów unika odpowiedzialności karnej). Zeznania "Masy", będące główną podstawą oskarżenia, obrońcy uznawali za nieprawdziwe; argumentowali też, że nie powinien on w ogóle być świadkiem koronnym, bo był jednym z szefów gangu. Zgodnie z prawem, osoba zakładająca gang lub kierująca nim nie może być takim świadkiem. Sądy obu instancji uznały zeznania "Masy" za wiarygodne, bo zostały potwierdzone przez inne dowody.
Sądy prowadzą kolejne procesy z udziałem ludzi z gangu pruszkowskiego. Objęty dziś programem ochrony świadków "Masa" występuje w nich także jako świadek koronny. Gdy wszystkie się ostatecznie zakończą, "Masa" zostanie formalnie uwolniony od kary za swój udział w gangu; będzie nawet mógł wyjechać za granicę pod zmienioną tożsamością.
Dwóch innych gangsterów "Pruszkowa" Sąd Okręgowy w Warszawie skazał w 2004 r.: Andrzeja Z., pseud. Słowik - na 6 lat za założenie gangu i kierowanie nim, a Jerzego Wieczorka, pseud. Żaba - 3 lata i 8 miesięcy za udział w gangu. Obaj poddali się dobrowolnie karze, bez prowadzenia procesu.
Na czele "Pruszkowa" stało od początku lat 90. pięciu oskarżonych, "Słowik" i zastrzelony w 1999 r. w Zakopanem Andrzej Kolikowski, pseud. Pershing. Struktura gangu zapewniała znaczne dochody szefom, którzy podejmowali najważniejsze decyzje i przekazywali je niżej stojącym w hierarchii szefom poszczególnych "podgrup" (jednym z nich był "Masa"). Ci zaś przekazywali swym ludziom zlecenia poszczególnych przestępstw. Sprawca przestępstwa połowę zysku zostawiał sobie, drugą oddając przełożonym. Ci zostawiali sobie połowę tej kwoty, drugą przekazując kierownictwu gangu.
Główne dochody gangu pochodziły z przemytu alkoholu i papierosów, kradzieży aut, haraczy od właścicieli różnych lokali oraz przemytu, produkcji oraz dystrybucji narkotyków.
Po raz pierwszy o gangu pruszkowskim stało się głośno po strzelaninie w podwarszawskim motelu "George" w 1990 r. Zatrzymani tam w policyjnej zasadzce gangsterzy (m.in. "Parasol") zostali uniewinnieni, bo policja źle - w ocenie sądu - zebrała dowody w tej sprawie.
Główne uderzenie organów ścigania w grupę pruszkowską nastąpiło w 2000 r. Za szefami gangu wydano listy gończe, a w Komendzie Głównej Policji powołano grupę specjalną. Akcja zaowocowała też medialnymi doniesieniami o związkach gangsterów z politykami i biznesmenami. Kontakty z gangsterami mieli mieć m.in. były senator Aleksander Gawronik, były poseł AWS Marek Kolasiński, były wicepremier, szef Głównego Urzędu Ceł i poseł SLD Ireneusz Sekuła oraz były minister sportu Jacek Dębski.