Szef syndyków podejrzany o korumpowanie sędziego
Gdy wierzyciele czekali na zwrot pieniędzy od upadłej Lubańskiej Bawełny, ta przez wiele miesięcy płaciła rachunki telefoniczne sędziego Artura Czuchaja. Sędzia dostał telefon komórkowy od syndyka zakładu, Romana D., którego pracę nadzorował. To drugi syndyk podejrzany w sprawie.
Prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Legnicy nie informuje o sprawie syndyka Romana D. Wiemy jednak, że przedstawiła mu zarzut udzielenia korzyści majątkowej sędziemu, Arturowi Czuchajowi. Rachunki za telefon wyniosły przez dwa lata około 5.600 złotych.
– Przyznaję, na prośbę sędziego przekazałem mu telefon komórkowy. Ale nie jest prawdą, że masa upadłości Lubańskiej Bawełny poniosła jakiekolwiek koszty z tego powodu. Nie jest też prawdą, że rozmowy sędziego kosztowały 5.600 złotych. Z telefonu dzwoniły także inne osoby – mówi nam Roman D., przewodniczący Oddziału Stowarzyszenia Syndyków, Likwidatorów i Sanatorów w Jeleniej Górze.
Sponsorował sędziego
Według syndyka, masa upadłości płaciła za rozmowy sędziego, ale później te koszty miały być jej zwracane. Roman D. przyznaje, że był sponsorem rozmów sędziego. Telefoniczne koszty mają być odjęte od jego wynagrodzenia za prowadzenie postępowania upadłościowego. Na razie go nie dostał. Roman D. zaprzecza, że była to łapówka. Nie widzi żadnej korzyści, jaką sędzia miałby mu się odwdzięczyć.
– Ile upadłości prowadził pan dzięki sędziemu Czuchajowi? – pytamy. – Na 80 wszystkich moich postępowań, sędzia Czuchaj wytypował mnie do 12. W żadnym nie przyznał mi maksymalnego wynagrodzenia – odpowiada syndyk.
Sędzia Czuchaj ma wpływ na przydzielanie upadłości, bo pracuje w wydziale gospodarczym jeleniogórskiego sądu.
Syndyk na wolności
Roman D. jest drugim syndykiem, który miał udzielić korzyści majątkowej sędziemu Czuchajowi. Pierwszym jest Wiesław K., z którym sędzia i jego przyjaciółka polecieli na wczasy do Tunezji.
Prokuratura twierdzi, że za wczasy zapłaciła bogatyńska firma Frotte w upadłości. Sędzia Czuchaj zapewniał nas, że za wczasy sam zapłacił. Wiesław K. przed kilkoma dniami wyszedł z aresztu. Romana D. i Wiesława K. łączą bliskie stosunki zawodowo-rodzinne. Wiesław K. był wprowadzany do zawodu przez Romana D.
– Raz, czy dwa, był zarządcą upadłości, które prowadziłem. Ale o tym, że został syndykiem, zadecydował sąd – mówi Roman D.
Gdy Wiesław K. stworzył własną kancelarię, zatrudnienie znalazł w niej zięć Romana D. Po aresztowaniu Wiesław K. zamknął kancelarię. Sąd odebrał mu wszystkie upadłości.
Sędzia się rozchorował
Prokuratura nie postawiła sędziemu Czuchajowi żadnego z czterech planowanych zarzutów, gdyż chroni go immunitet. Na posiedzeniu wrocławskiego sądu (16 stycznia) w sprawie jego uchylenia sędzia się nie pojawił.
– Sędzia dostarczył zaświadczenie lekarskie, z którego wynika, że jest chory i przebywa w szpitalu. Pod jego nieobecność nie mogliśmy prowadzić postępowania dyscyplinarnego. Odroczyliśmy je na początek lutego – powiedział rzecznik wrocławskiego sądu apelacyjnego Witold Frąckiewicz.
W jeleniogórskim sądzie nie wiedzą, w którym szpitalu jest sędzia i kiedy z niego wyjdzie.
LESZEK KOSIOROWSKI, GRZEGORZ ŻURAWIŃSKI