Szef PiS musi przeprosić Ludwika Dorna
Jarosław Kaczyński ma przeprosić Ludwika Dorna za sugestie, jakoby nie płacił on alimentów. Szef PiS ma także wpłacić 5 tys. zł na cel społeczny - orzekł prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie.
28.10.2009 | aktual.: 28.10.2009 13:25
SA oddalił apelację prezesa PiS, utrzymując tym samym wyrok z kwietnia br. Sądu Okręgowego w Warszawie, który uwzględnił główną część pozwu Dorna wobec Jarosława Kaczyńskiego.
Pełnomocnik byłego premiera powiedział, że rozważy kasację do Sądu Najwyższego (co nie wstrzymuje jednak wykonania wyroku). - Sprawiedliwości stało się zadość - powiedziała adwokat Ludwika Dorna.
Mocą prawomocnego wyroku prezes PiS ma teraz na własny koszt opublikować przeprosiny na pierwszej stronie dziennika "Polska". Ponadto ma zapłacić Dornowi symboliczną złotówkę zadośćuczynienia, wpłacić 5 tys. zł na organizację wdów i sierot po policjantach oraz zwrócić powodowi 850 zł jego kosztów procesu za I instancję oraz 1170 zł - za II instancję.
W pozwie z grudnia 2008 r. o ochronę dóbr osobistych Dorn chciał, by sąd nakazał Jarosławowi Kaczyńskiemu przeprosiny w "Polsce" i w "Sygnałach Dnia" za "nieprawdziwe zarzuty dotyczące alimentacji", które w 2008 r. miały doprowadzić do "zorganizowanej nagonki politycznej" w mediach i w konsekwencji usunięcia go z PiS. Wnosił też, by sąd zasądził mu od pozwanego symboliczną złotówkę i nakazał wpłatę 5 tys. zł na cel społeczny.
Pełnomocnik Dorna, mec. Agnieszka Metelska w pozwie zarzuciła pozwanemu "odzieranie Dorna z prywatności" przez "świadome rozpowszechnianie" nieprawdziwej informacji, że nie płacił alimentów dla trzech córek. Pozew podkreślał, że Dorn płaci alimenty i nigdy z nimi nie zalegał, o czym "pozwany wiedział z rozmów z powodem". Wystąpił on zaś o obniżenie alimentów, dlatego, że ponownie się ożenił i ma małe dziecko, ma także "duże obciążenia alimentacyjne i kredytowe". Mec. Metelska podkreślała, że dochody jej klienta obniżyły się, gdy przestał być wicepremierem i szefem MSWiA, a potem marszałkiem sejmu za rządów PiS, obecnie jest tylko posłem.
Jarosław Kaczyński wnosił o oddalenie pozwu, dowodząc, że jego wypowiedzi "nie były niezgodne z prawdą". Argumentował, że mówił w mediach, iż nie wie nic o tym, by Dorn uchylał się od płacenia alimentów i podawał jedynie, że wystąpił on o ich obniżenie, co było "wypowiedzią oczywiście prawdziwą". Odnosząc się do argumentów Dorna o obniżeniu jego dochodów, pełnomocnik prezesa PiS, mec. Bogusław Kosmus pisał, że powód jest "osobą wykształconą, o błyskotliwej inteligencji i licznych talentach", a prawo nie zabrania mu jako posłowi "podjęcia pracy, by wspomóc los najbliższych".
- Osoba, która angażuje się w politykę, powinna być gruboskórna i liczyć się nawet z nieeleganckimi atakami - dowodził pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego, według którego "polityk nie może obrażać się na ciosy zadawane przez adwersarzy w ramach swoistego współzawodnictwa". - Fakt, że polityk ma mieć "grubszą skórę", nie oznacza automatycznego traktowania go jako worka do bicia wówczas, gdy przyjdzie komuś na to ochota - replikowała adwokat Dorna.
- Nikt nie powinien naruszać bezpodstawnie dóbr osobistych innych osób - mówiła sędzia Halina Plasota w uzasadnieniu wyroku SO. Naruszenie dóbr Dorna SO uznał za zawinione, bo prezes PiS wiedział, iż Dorn płaci alimenty. Według SO, z autoryzowanych słów Kaczyńskiego o tym, że niepłacenie alimentów to wielki problem społeczny i że są nierzetelni członkowie PiS, którzy naruszają te zasady, w tym Dorn, przeciętny odbiorca mógł wyciągnąć wniosek, że Dorn nie płaci alimentów. SO podkreślił, że Jarosław Kaczyński wiedział, że wystąpił on tylko o ich obniżenie. Zarazem SO nie przyjął odpowiedzialności Jarosława Kaczyńskiego za "zorganizowaną nagonkę" na Dorna i oddalił żądanie przeprosin także za to.
Apelację złożył pełnomocnik Kaczyńskiego (nie było go w SA), wnosząc o oddalenie pozwu. Mec. Krzysztof Gotkowicz argumentował w SA, że nie doszło do naruszenia dóbr powoda, a nawet jeśli, to było ono "niezawinione" i jako takie nie było bezprawne. - Wypowiedź pozwanego była wyważona - dowodził.
Mec. Metelska, reprezentująca nieobecnego także w SA Dorna, wnosiła o oddalenie apelacji. - Pozwany wiedział, że powód płaci alimenty; świadomie mówił zatem nieprawdę - dodała. SA nakłaniał strony do ugody, co nie przyniosło rezultatu.
SA oddalił apelację jako "oczywiście nieuzasadnioną". W ustnym uzasadnieniu wyroku SA sędzia Anna Kozłowska podkreśliła, że kontekst wypowiedzi pozwanego był taki, że Dorn nie płaci alimentów.
- Bez wątpienia pozwany wiedział, że istotą jest obniżenie alimentów, a poszedł krok dalej i wypowiedział się o ich niepłaceniu - mówiła sędzia. - Ta nieprawdziwa wypowiedź prowadzi do naruszenia dóbr powoda, takich jak cześć i godność jako człowieka i parlamentarzysty - dodała.
Według SA, słowa Kaczyńskiego nie były opinią - jak sam twierdził - ale wypowiedzią o faktach. - Fakty niezgodne z rzeczywistością nie mogą być zestawiane z konstytucyjnym prawem do informacji - oświadczyła sędzia. Podkreśliła, że pozwany to "osoba znakomita, prawnik, który powinien brać odpowiedzialność za słowa".
Ustalenia SO uznano za prawidłowe. Sędzia Kozłowska zwróciła uwagę, że "brzmienie wyroku było delikatne w porównaniu z żądaniem pozwu".
Mec. Gotkowicz powiedział po wyroku, że ze swym klientem zastanowi się nad złożeniem kasacji do SN, po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku SA. Podkreślił, że kasacja mogłaby dotyczyć tylko żądania przeprosin, a nie kwestii pieniężnych.
Mec. Metelska uznała, że wyrok jest "bardzo sprawiedliwy", a SA słusznie nie dopatrzył się żadnych błędów w wyroku SO.