Szef olsztyńskiego CBŚ: to wymysły "Gazety"
Naczelnik olsztyńskiego oddziału CBŚ Jan Markowski zaprzeczył jakoby przekazywał łódzkiemu komendantowi Januszowi Tkaczykowi informacje o sprawach opisanych przez "Gazetę Wyborczą". Na ich podstawie dziennik opublikował nieprawdziwy artykuł o rzekomym gangu w Komendzie Głównej Policji. Redakcja dziennika ujawniła obu funkcjonariuszy jako źródła informacji, a szefowi olsztyńskiego CBŚ zarzuciła prowokację.
W związku z ta sprawą do dymisji podał się już komendant wojewódzki policji w Łodzi Janusz Tkaczyk. Pracę straci prawdopobnie też Jan Markowski.
W rozmowie z Radiem Olsztyn, Markowski powiedział, że zarzuty pod jego adresem to bzdury, a komendant Tkaczyk chciał się w ten sposób odegrać na Komendancie Głównym za jego odwołanie z Olsztyna. Szef olsztyńskiego oddziału CBŚ przyznał, że spotykał się z komendantem Tkaczykiem, ale według niego nie rozmawiali na tematy, o których napisała gazeta.
Markowski powiedział też, że olsztyńskie CBŚ nie prowadziło żadnych czynności w sprawie opisanej przez "Gazetę Wyborczą". Generalnie jest to nieprawda. To są wymysły i konfabulacje. Nie kontaktowałem się w tej sprawie z Tkaczykiem - powiedział Markowski PAP.
"Gazeta Wyborcza" przyznała, że opublikowała nieprawdziwe informacje o współpracy oficerów Komendy Głównej Policji z gangsterami. Jej redaktorzy - Piotr Pacewicz i Piotr Stasiński przeprosili za opublikowanie nieprawidziwych informacji i zapowiedzieli, że będą dociekać, dlaczego doszło do prowokacji, której ofiarą padli - według nich - gazeta i szef łódzkiej policji.
Sprawa opisana przez "Gazetę Wyborczą" 23 maja wywołała polityczną burzą w mediach i wśród polityków. Posadę wiceministra spraw wewnętrznych i administracji stracił odpowiedzialny za policję Andrzej Brachmański.