ŚwiatSzef niemieckiego kontrwywiadu: służby zrobiły wszystko, aby zapobiec zamachowi w Berlinie

Szef niemieckiego kontrwywiadu: służby zrobiły wszystko, aby zapobiec zamachowi w Berlinie

Szef niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji Hans-Georg Maassen broni swoich służb przed krytyką w związku z niedawnym zamachem terrorystycznym w Berlinie, w którym zginęło 12 osób. Jego zdaniem, władze odpowiedzialne za bezpieczeństwo nie popełniły błędów.

Szef niemieckiego kontrwywiadu: służby zrobiły wszystko, aby zapobiec zamachowi w Berlinie
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | UWE ANSPACH

07.01.2017 | aktual.: 07.01.2017 13:32

- Uważam, że władze odpowiedzialne za bezpieczeństwo, przede wszystkim policja, zrobiły wszystko co było w ich mocy, by właściwie ocenić zagrożenie ze strony Anisa Amriego. Musimy jednak sobie jasno powiedzieć, że żyjemy w państwie prawa, co oznacza, że musimy przestrzegać ram prawnych - powiedział Hans-Georg Maassen w opublikowanym w sobotę wywiadzie dla agencji dpa.

"Nie mieliśmy powodu, aby go aresztować"

Maassen wyjaśnił, że chociaż Amri uznany został za osobę niebezpieczną, to nie oznacza to, że mógł być obserwowany przez całą dobę siedem dni w tygodniu lub aresztowany. Jak zaznaczył szef kontrwywiadu, obserwacja podejrzanego nie potwierdziła informacji, że zamierza kupić broń i dokonać zamachu. - Dowody były słabe. Nie mieliśmy powodu, by go jako islamistę aresztować - dodał Maassen.

Jak ujawnił szef kontrwywiadu, z analizy służb wynika, że na terytorium Niemiec przebywa ponad 1200 potencjalnych islamistycznych zamachowców. Zespół obserwujący jednego podejrzanego liczy dziesięć osób. - W przypadku obserwacji przez całą dobę przez dłuższy okres konieczne są cztery, a nawet sześć takich grup - powiedział Maassen, zaznaczając, że możliwości służb są ograniczone.

Prawie 10 tys. salafitów

W Niemczech środowisko salafitów, czyli zwolenników radykalnego odłamu islamu, liczy blisko 10 tysięcy osób. Kilka lat temu było ich prawie cztery tysiące. Środowisko to podlega dużym zmianom, staje się coraz mniej centralistyczne, a bardziej lokalne. - Nie mamy już do czynienia z dwoma, trzema czy czterema przywódcami, którzy mają decydujący głos. Jest wiele osób, które dominują w środowisku, a my musimy wszystkich mieć na oku - wyjaśnił szef niemieckiego kontrwywiadu.

Pochodzący z Tunezji Amri wjechał 19 grudnia porwaną polską ciężarówką w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie. Zastrzelił polskiego kierowcę i zabił jedenastu uczestników jarmarku. Ponad 50 osób zostało rannych. Cztery dni później zamachowca zastrzelili niedaleko Mediolanu włoscy policjanci. Podczas pobytu w Niemczech Amri posługiwał się 14 różnymi nazwiskami. Przemieszczał się swobodnie po całym kraju.

Berlinisiszamach
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)