Szef MON: szkoda, że dla żołnierzy Kukliński to zdrajca
Stan wojenny budzi nadal silne emocje, także
w środowisku wojskowych - ocenia szef MON Radosław Sikorski i
podkreśla, że chciałby, aby odsetek żołnierzy zawodowych, którzy
uważają gen. Wojciecha Jaruzelskiego za bohatera, a płk Ryszarda
Kuklińskiego za zdrajcę był niższy.
Sikorski, uczestniczył w debacie "Stan wojenny z perspektywy ćwierćwiecza". Minister podkreśla, że zestawienie Jaruzelski versus Kukliński to tylko hasło. W rzeczywistości chodzi o szereg innych problemów związanych z percepcją tego zjawiska - mówił minister.
Jako szef MON zastanawiam się, czy dzisiejszej armii potrzebny jest rozrachunek z historią, zmierzenie się z rolą jaką odegrała w stanie wojennym. Jeśli tak, to nie może być to proces narzucany odgórnie, czy odgórnie sterowany - powiedział. Rolą ministra obrony nie jest stawianie zadań historykom - dodał.
Jego zdaniem, choć od stanu wojennego minęło 25 lat, a w Polsce zmieniło się niemal wszystko, tamte wydarzenia pozostają nadal tematem żywym, obecnym nie tylko w dysputach historyków, ale i bieżącej debacie politycznej.
Jak mówi jedna z najstarszych ksiąg świata "prawda uczyni nas wolnymi" - wolnymi zarówno od upiorów przeszłości, jak i fobii i uprzedzeń które mają wpływ na naszą rzeczywistość - dodał Sikorski.
W debacie brali też udział historycy. Zdaniem prof. Józefa Szaniawskiego, problematyka związana ze stanem wojennym to sprawa kluczowa i pryncypialna dla całej historii Polski.
Jego zdaniem, zbadania wymaga wiele kwestii m.in. sprawa sądu nad płk. Kuklińskim oraz odznaczenia w 1984 r. gen. Jaruzelskiego platynowo-złotym Orderem Lenina na Kremlu.
Tylko w języku polskim istnieje określenie zdrady, której nie ma w żadnym innym - targowica i jest to zdrada od hetmana Branickiego do generała Jaruzelskiego włącznie - powiedział Szaniawski. I tylko w języku polskim istnieje zdrada Konrada Wallenroda w imię racji stanu, wolności i niepodległości - zaznaczył.
Tylko w wojsku polskim, w żadnej innej armii na świecie nie ma takiego święta wojskowego jakie jest w Polsce - 29 listopada. Święto w którym czci się złamanie przysięgi wojskowej i podniesienie - w imię najwyższych wartości - broni na dowódcę, jakim był wielki książe Konstanty - dodał.
Zdaniem prof. Pawła Wieczorkiewicza, nigdy nie będziemy wiedzieli czy Sowieci by weszli, czy by nie weszli, a spierać się na ten temat będziemy jeszcze przez dziesiątki lat.
Przestrzegałbym przed kategorycznością stwierdzeń. Nie ma dokumentów i nie może być, które przesądzałyby to zagadnienie w jedną albo drugą stronę - ocenił.
Jego zdaniem, Sowieci nie chcieli interweniować w Polsce, ale łatwo można było sobie wyobrazić, że musieliby, bo w polityce nie zawsze robi się to, co się chce.
Wieczorkiewicz zastrzegł, że często zapomina się, iż Sowieci nie musieli interweniować militarnie. Mieli instrument nacisku - mogli odciąć dostawy towarów, w tym surowców energetycznych - wskazał. Wśród hipotetycznych scenariuszy wymienił także m.in. możliwość wywołania wówczas w Polsce wojny domowej i niejawnego wsparcia "swoich" przez ZSRR.