Szef MON odpiera zarzuty o "safandułach" ze Sztabu Generalnego
Minister Obrony Narodowej Jerzy Szmajdziński odpierał podczas środowej debaty w Sejmie, dotyczącej założeń polityki zagranicznej na 2004 rok, zarzuty szefa klubu Platformy Obywatelskiej Jana Rokity, który podczas swojego wystąpienia mówił o "safandułach" ze Sztabu Generalnego.
21.01.2004 17:00
Szmajdziński zaznaczył, że mówienie o kimkolwiek "safanduła" w odniesieniu do sił zbrojnych czy struktur wojskowych nie należy do "najlepszych zwyczajów" i zasugerował Rokicie, aby w przyszłości zrezygnował z takich określeń.
Rokita w debacie nad informacją rządu o priorytetach polskiej polityki zagranicznej uznał za najtrwalszą wartość sojuszu "irackiego" między Polską a Stanami Zjednoczonymi wiedzę operacyjną wyniesioną przez polskie wojsko z frontu irackiego. Wyraził obawę, aby nie została ona zmarnowana wskutek, jak to określił, "sztabowej zmarzliny w Ministerstwie Obrony Narodowej i polskich sztabach".
"Jak wskazuje bardzo niepokojący przykład dowódcy GROM-u, pułkownika Polki, tych którzy tę wiedzę operacyjną w sposób najbardziej doskonały nabędą, chce się zepchnąć na całkowicie boczny tor, i w to miejsce (...) włożyć jakichś kolejnych safandułów ze Sztabu Generalnego" - powiedział Rokita.
Szmajdziński przekonywał, że nowy dowódca GROM-u pułkownik Tadeusz Sapierzyński "ma większe doświadczenie i lepszy życiorys wojskowy niż płk Roman Polko, kiedy zostawał dowódcą GROM-u". Jak poinformował, Sapierzyński był początkowo dowódcą polskiego kontyngentu w Bośni i Hercegowinie, a następnie dowódcą kontyngentu polsko-nordyckiego.
"Jego doświadczenie dowódcy znającego współpracę międzynarodową jest na znacznie wyższym poziomie niż bardzo cenionego przeze mnie płk. Polki" - ocenił Szmajdziński.
Szmajdziński, jak podkreślił, ubolewa nad odejściem Polki z wojska. Dodał, że była to już jego druga prośba o dymisję. "Raz mogłem go przekonać, żeby został, drugi raz uznałem, że nie da się dłużej akceptować takiego stanu i prosić jeszcze raz" - powiedział minister obrony.
W opinii Szmajdzińskiego, jeśli Polko "nie miał już sił, by dowodzić GROM-em", to i tak mógł być wykorzystany w wojsku, a ścieżka awansu była jasno określona. "Mógł stać się w ciągu kilku miesięcy, przy nowych wyznaczeniach, dowódcą 6. Brygady Powietrzno - Desantowej w Krakowie" - podkreślił.
We wtorek szef MON Jerzy Szmajdziński przyjął prośbę dowódcy GROM- u płk. Romana Polki o odejście z wojska.