Szef CBŚ w Krakowie odwołany
Komendant główny policji odwołał
naczelnika CBŚ w Krakowie Jacka P. Powodem jest wydanie przez
naczelnika pozytywnej opinii, która doprowadziła do wydania
przestępcy broni, której użył do zastrzelenia dwóch osób w jednym
z krakowskich barów - poinformowało biuro prasowe KGP.
Oprócz naczelnika odwołanych zostało pięciu pracowników CBŚ, m.in. były naczelnik krakowskiego CBŚ - obecnie naczelnik CBŚ w Rzeszowie Mirosław H., który do niedawna był przełożonym odwołanych policjantów, oraz wicekomendant małopolskiej policji insp. Kazimierz Mruk.
Jak powiedział dyrektor biura komunikacji społecznej Komendy Głównej Policji Paweł Biedziak, tylko część zwolnień ma bezpośredni związek z wydaniem sprawcy strzelaniny pozwolenia na broń. Związek taki zachodzi w przypadku trzech funkcjonariuszy CBŚ, w tym naczelnika, którym oprócz odpowiedzialności dyscyplinarnej grozi także odpowiedzialność karna. Może ona być związana z przekroczeniem uprawnień lub poświadczeniem nieprawdy. W ocenie kontrolerów zatajono np. fakt, że Adam B., choć nie karany, ma kontakty ze środowiskiem przestępczym - powiedział Biedziak.
Pozostałe zwolnienia dotyczą stwierdzonej w trakcie kontroli niskiej jakości pracy._ Zmiana na stanowisku zastępcy komendanta ma spowodować, że kadra kierownicza w garnizonie krakowskim będzie składała się z policjantów, którzy zagwarantują większą wykrywalność przestępstw, zwłaszcza ekonomicznych, właściwy nadzór nad podległymi funkcjonariuszami oraz harmonijną współpracę z prokuraturą_ - powiedział Biedziak. Jak dodał, właśnie niższa wykrywalność przestępstw ekonomicznych była powodem niedawnego odwołania przez komendanta wojewódzkiego gen. Adama Rapackiego zastępcy komendanta miejskiego policji w Krakowie Leszka Góraka.
Do strzelaniny doszło 2 sierpnia w barze przy ul. Sarmackiej w Krakowie. 48-letni Adam B. podszedł do stolika, przy którym siedziała jego była partnerka razem z ojcem i znajomym, i zaczął strzelać. 29-letnia kobieta - właścicielka lokalu - zginęła na miejscu, jeden z rannych mężczyzn zmarł kilka godzin później w szpitalu. Sprawca po oddaniu strzałów wyszedł na zewnątrz i sam się zastrzelił.
Jak ustalono, mężczyzna już wcześniej groził swojej byłej partnerce śmiercią, o czym kilka dni przed strzelaniną zawiadomiła ona policję. W dniu śmierci miała w tej sprawie zeznawać na policji, ale przełożyła wizytę.
Krakowska prokuratura bada, dlaczego Adam B. kilka miesięcy wcześniej otrzymał pozwolenie na broń. Śledztwo w tej sprawie toczy się osobno, niezależnie od postępowania w sprawie strzelaniny. Swoje postępowanie przeprowadziła także policja. Jego efektem są m.in. odwołania funkcjonariuszy.
Jak informowała po strzelaninie policja, Adam B. posiadał broń legalnie. Uzyskał pozwolenie, ponieważ kilka miesięcy wcześniej strzelano do niego, i pozytywnie przeszedł całą procedurę stosowaną w takich przypadkach. Tą sprawą zajmowało się Centralne Biuro Śledcze. Według prokuratury, fakt grożenia komuś pozbawieniem życia nie jest wystarczającą przesłanką do udzielenia mu pozwolenia na broń.
Tymczasem po strzelaninie z krakowskimi mediami kontaktował się Jacek M., pseud. Marchewa (według policji przywódca jednej z krakowskich grup przestępczych, czemu on sam zdecydowanie zaprzecza). Informował on, że to Adam B. groził innym osobom pozbawieniem życia i że jego zachowanie opisał w liście do ministra sprawiedliwości - po tym, jak w "Gazecie Krakowskiej" powiązano go z zamachem na jego życie. Prokurator rejonowy dla Krakowa Krowodrzy potwierdził, że list Jacka M. znajduje się w aktach sprawy dotyczącej zamachu na Adama B. Podał także, że jego autor nie stawił się na wyznaczone w lipcu i sierpniu terminy przesłuchań.