Szef CBA Paweł Wojtunik: zdjęcia agenta Tomka są kompromitujące i żenujące
- Byłem zaskoczony, że pojawiły się mediach, ale wyobrażałem sobie, że takie zdjęcia mogą istnieć. To oczywiście przejaw nieprofesjonalnego zachowania i łamania zasad zawodowych związanych w wykonywaniem pracy operacyjnej. Od strony zawodowej są kompromitujące i żenujące, a strony estetycznej nie chcę komentować, bo nie znam się na fotografii, ani na męskiej urodzie – mówił w programie "Gość Radia Zet" szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik, komentując opublikowane przez "Gazetę Wyborczą" zdjęcia agenta Tomka.
Wojtunik dodał, że nie dziwi go, że funkcjonariusze korzystają z zakupionego przez CBA sprzętu, choć nie chciał otwarcie skrytykować wcześniejszego kierownictwa Biura za rozrzutność. - Mnie po trzyletniej służbie w CBA i wcześniejszej służbie w policji niewiele jest w stanie zszokować. Znałem wcześniejsze i obecne wyposażenie agentów CBA i jest tu pytanie o koszty, proporcjonalność i zasadność tego typu wydatków. Nie mnie to oceniać, bo jest to indywidualna decyzja ówczesnych przełożonych - tłumaczył.
Zastrzegł, że obecnie w pracy operacyjnej CBA przykłada "olbrzymią uwagę do zasad pracy operacyjnej". - Jedną z nich jest zasada ekonomiki, a drugą zasada proporcjonalności. Obecnie te wydatki i wyposażenie nie są obecnie tak przerysowane jak te opisywane w przeszłości – zakończył Wojtunik.
Pytany, czy agent Tomek był najdroższym Jamesem Bondem w historii polskich służb, szef CBA stwierdził, że "nie chciałby o tym mówić". - Natomiast zawsze mówiąc o kosztach trzeba brać pod uwagę osiągane efekty. Wydaje mi się, że to były działania dosyć kosztowne – dodał.
Jednoznacznie skrytykował kilkudziesięciotysięczne premie, które agenci CBA otrzymywali za akcje. – Premiowanie faktycznie w ówczesnym czasie było niewspółmierne do efektów, co wykazał audyt. Kwoty nagród były niezrozumiałe dla funkcjonariuszy innych służb i policjantów – stwierdził szef CBA.
Wojtunik nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy Tomasz Kaczmarek będzie posłem w kolejnej kadencji. - To pytanie nie do mnie, a do prokuratora, który prowadzi postępowanie w sprawie ujawnienia informacji niejawnych w książce "Agent Tomek. Spowiedź". CBA jedynie wykonuje ustawowy obowiązek inicjowania postępowań, kiedy ma uzasadnione informacje o popełnieniu przestępstwa. W tej publikacji dopatrujemy się takich cech – stwierdził.
Również w sprawach prowadzonych przez Agenta Tomka w czasie pracy w biurze prokuratura sprawdza, czy funkcjonariusze nie przekroczyli uprawnień. Szef CBA odnosząc się do sprawy Weroniki Marczuk i willi w Kazimierzu przyznał, że w obydwu tych sprawach "toczą się obecnie śledztwa prokuratorskie w związku z potencjalnym przekroczeniem uprawnień przez funkcjonariuszy". Dodał, że w sprawie willi zawiadomienie złożyło CBA, a w sprawie przeciwko Weronice Marczuk postępowanie prowadzone jest z inicjatywy sądu lub prokuratury.
- Wydaje mi się, że najgorsze, co się mogło wydarzyć w CBA, to, że służbą tą kierowali politycy. Jedyne, co wypowiedzi polityków mogą spowodować, to zaszkodzić służbom specjalnym. Działalność służb specjalnych powinna być apolityczna, prowadzona w ciszy, bez wpływów politycznych i bez krytyki politycznej. Natomiast Centralne Biuro Antykorupcyjne jako służba antykorupcyjna powinno być wyjątkowo chronione od wpływów politycznych - zakończył Wojtunik.