Trwa ładowanie...
03-09-2012 08:56

Szef ABW Krzysztof Bondaryk będzie najpoważniejszą ofiarą afery Amber Gold?

Afera Amber Gold ujawniła, że ABW nie jest wszechmocna. Służby specjalne zajęły się sprawą dopiero kilka miesięcy temu, choć ślady przekrętów Marcin P. zostawiał od trzech lat. Z tego powodu szef Agencji Krzysztof Bondaryk może dołączyć do listy ofiar Marcina P. - pisze Andrzej Stankiewicz w tygodniku "Wprost".

Szef ABW Krzysztof Bondaryk będzie najpoważniejszą ofiarą afery Amber Gold?Źródło: PAP, fot: Radek Pietruszka
d2h11gt
d2h11gt

Stankiewicz zauważa, że ludzie Bondaryka zainteresowali się Amber Gold dopiero, gdy w marcu powstała tania linia lotnicza OLT Express. Na początku maja agenci odwiedzili Bank Gospodarki Żywnościowej, aby sprawdzić, czy rzeczywiście w skarbcu tego banku Amber Gold przechowuje swoje złote sztaby. Okazało się, że nie.

24 maja Bondaryk wysyła do najważniejszych osób w państwie informacje o tym, że Amber Gold może być piramidą finansową, a oszczędności klientów są wprowadzane do OLT. Premier uważa jednak, że to za późno. Działania ABW ws. Amber Gold skrytykował podczas sejmowej debaty. Czy to oznacza, że zegar Agencji już tyka?- zastanawia się autor artykułu.

Premier w parlamencie zapowiedział, że ABW trzeba przebudować w stronę służby informacyjnej, a nie konkurującej z innymi służbami policyjnymi. Według informacji "Wprost" chodzi o odebranie ABW uprawnień śledczych i stworzenie z Agencji wyłącznie służby wywiadowczej.

Zwolennicy zmian w otoczeniu Tuska liczą na to, że w tej sytuacji Bondaryk zdecyduje się na dymisję. Według gazety sygnałem problemów ABW miała być odmowa udzielenia Agencji wsparcia finansowego. W kuluarach wymienia się już nazwiska potencjalnych następców Bondaryka. Jednym z nich miałby być jego zastępca Dariusz Łuczak.

d2h11gt

Kierowana przez Bondaryka Agencja to najpotężniejsza specsłużba w Polsce. To powoduje, że wielu polityków i biznesmenów po prostu się go boi. Tygodnik zauważa także, politycy obawiają się wiedzy, którą Bondaryk zgromadził przez pięć lat sprawowania funkcji. Na jego dymisję naciska rzecznik rządu Paweł Graś, który przez wiele lat był członkiem sejmowej komisji ds. służb specjalnych, a na początku rządów Tuska był koordynatorem specsłużb. Po niespełna dwóch miesiącach podał się jednak do dymisji. Podobno ze względu na konflikt z Bondarykiem.

"Wprost" zauważa jednak, że pogłoski o dymisji Bondaryka pojawiały się regularnie jeszcze przed aferą. Według informacji gazety szef ABW rozważał przejście na emeryturę i nawet wytypował już swojego następcę. Jeden z jego współpracowników zdradza jednak, że szef zmienił zdanie i na emeryturę się nie wybiera.

d2h11gt
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2h11gt
Więcej tematów