Szczygło: publiczność Tuska jak "kibole"
Zdaniem ministra obrony narodowej Aleksandra
Szczygło, zachowanie publiczności Donalda Tuska podczas
debaty telewizyjnej przypominało zachowanie "kiboli" na stadionach
piłkarskich. Moje argumenty były bardziej przekonujące i część
sympatyzująca ze mną miała powody do radości - odpowiada Tusk.
Galeria
[
]( http://wybory2007.wp.pl/galeriazdjecie.html?gid=9291311 )[
]( http://wybory2007.wp.pl/galeriazdjecie.html?gid=9291311 )
Debata Tusk-Kaczyński
Szczygło uczestniczył we Wrocławiu w uroczystości pożegnania polskich żołnierzy odlatujących do Afganistanu. Podczas konferencji prasowej po uroczystości, zapytany o wrażenia z debaty Tusk-Kaczyński powiedział, że zachowanie publiczności, którą przyprowadził "ponoć poważny kandydat na premiera" - przypominało "zachowanie "kiboli" na stadionach piłkarskich".
Wychodziliśmy z założenia, że wszyscy będą się stosować do pewnych norm zachowania, które obowiązują w różnych miejscach. Prezes Urbański nie sprawdzał życiorysów publiczności. Ale jak się okazało, cześć z tych ludzi, którzy kibicowali, może spokojnie wpisać sobie do życiorysu to, co się nazywa kibicowaniem w stylu "kiboli" - dodał Szczygło.
Zdaniem szefa MON, "odtrąbienie zwycięstwa", które - jego zdaniem - nastąpiło po debacie z Tuskiem, było identyczne jak po debacie J.Kaczyńskiego z A. Kwaśniewskim. A wtedy po kilku dniach okazało się, że wzrost poparcia dotyczył PiS, a nie innych partii. Kaczyński podczas debaty prezentował pozytywny program zmian, a Tusk negatywną ocenę, swoje odczucia w stosunku do rządu i PiS - dodał Szczygło.
Tymczasem Tusk, który w sobotę był we Wrocławiu na konwencji PO powiedział dziennikarzom, że "każdy widział, jak wyglądała debata". Podkreślił też, że sztabowcy PO proponowali, żeby debata odbywała się bez publiczności, aby było więcej czasu na wymianę argumentów.
To sztabowcy PiS mocno naciskali na to, żeby publiczność była i żywo reagowała. Miała być publiczność - była. Miała żywo reagować - reagowała. A to, że moje argumenty były bardziej przekonujące i część sympatyzująca ze mną miała powody do radości, to już pan Szczygło sam musi przemyśleć - dodał Tusk.