Szczęście rodziny starosty to nie przestępstwo. Prokuratura zamyka sprawę
Starosta w imieniu Skarbu Państwa sprzedał niewiele wartą działkę bez dostępu do drogi publicznej córce starosty. Niedługo po transakcji odnalazła się stara mapa, która wskazała, że do działki droga jednak dociera. Z kolei Gmina Ostróda z własnej inicjatywy wprowadziła zmiany, które umożliwiają budowę domu nad samym jeziorem. Niezwykły zbieg okoliczności zbadała prokuratura i przestępstwa się nie doszukała.
Do starostwa ostródzkiego w 2021 roku wpłynęła tylko jedna oferta zakupu działki nad jeziorem Sement Mały. To spokojne miejsce na Obszarze Chronionym Krajobrazu Doliny Górnej Drwęcy, z wygodnym, kilkukilometrowym dojazdem z Ostródy. Wymarzone miejsce do życia, jednak działka, którą na sprzedaż wystawiło starostwo, miała swoje mankamenty. To brak dostępu do drogi publicznej oraz Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego, który nie przewidywał możliwości budowy domu w tym miejscu.
Historię zakupu nieruchomości opisaliśmy w marcu w Wirtualnej Polsce. To opowieść o interesujących zbiegach okoliczności, niebywałym szczęściu rodziny starosty i ogromnym pechu starostwa, które sprzedało niewiele wartą działkę, a ta w niedługim czasie sporo zyskała na wartości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śniadanie z żubrami za oknem. Mają duży dom w Puszczy Białowieskiej. Koszty utrzymania mogą zdziwić
Starosta pozbywa się balastu
Na początku 2021 roku starosta ostródzki Andrzej Wiczkowski napisał do wojewody warmińsko-mazurskiego wniosek o zgodę na sprzedaż nieruchomości położonej w Lipowcu, gmina Ostróda, o powierzchni 0,76 ha. Wiczkowski wskazał, że zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego działka przeznaczona jest na lasy i zieleń objętą formami ochrony przyrody. W ocenie starosty nie ma sensu, aby Skarb Państwa ponosił koszty utrzymania działki. W skrócie: lepiej, jeśli ktoś ją kupi i będzie płacił podatki.
Po kilku miesiącach wymiany dokumentów wojewoda wydał zgodę, a na tablicy ogłoszeń w starostwie w Ostródzie oraz w biuletynie informacji publicznej starostwa pojawiała się informacja o możliwości nabycia nieruchomości. Opis nie zachęcał: "teren działki nie posiada dostępu do drogi publicznej", "część działki jest podmokła, zakrzaczona i zadrzewiona, stanowi nieużytek", "klasa gruntu słaba", "teren działki tworzy wąwóz o miejscami stromych zboczach, luźno porośnięty drzewami i krzewami, okresowo odwadniający okoliczne pola i odprowadzający wody opadowe do jeziora Sement Mały".
Na zakup decyduje się córka starosty wraz z mężem i wykładają 67 tys. zł (niecały miesiąc po podpisaniu umowy mąż córki starosty podarował jej swoją część).
Cuda w Ostródzie
W Wirtualnej Polsce ujawniliśmy, że chwilę po transakcji w ostródzkim starostwie stał się cud. W gmachu odnalazła się bowiem mapa, z której wynikało, że fragment drogi jest niesłusznie przypisany do nieruchomości sąsiada, a powinien być przypisany do nieruchomości córki starosty. A to oznacza, że wbrew temu, co starostwo napisało w ogłoszeniu, działka ma dostęp do drogi publicznej.
Córka Wiczkowskiego mogła już wjechać na działkę, jednak tylko po to, by przejść się wśród drzew i stanąć na brzegu jeziora. Tu jednak uśmiechnęło się do niej szczęście. Gmina Ostróda, na której terenie znajduje się nieruchomość, wyszła z inicjatywą zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Podkreślmy, nikt nie zwracał się z właściwym wnioskiem do gminy w tej sprawie i to gmina, a nie właściciel nieruchomości poniosła koszty procedury. Do prac przystąpiono już trzy miesiące po uzyskaniu własności całej działki przez córkę starosty. Plan został ostatecznie przyjęty przez radę gminy 30 października 2023 r. I tak córka starosty, która kupiła nieatrakcyjną działkę bez możliwości wybudowania domu oraz dostępu do drogi publicznej, dziś ma i drogę, i może wybudować dom.
Zawiadomienie do prokuratury
Sprawą sprzedaży działki z zawiadomienia radnego Piotra Kołodziejskiego zajęła się prokuratura w Działdowie i przekazała ją Komendzie Miejskiej Policji w Olsztynie. Ta przeanalizowała dokumenty i przesłuchała świadków. I finalnie sprawę umorzyła, bo "w czynnościach Starosty Ostródzkiego nie dopatrzono się wypełnienia znamion przestępstwa".
Przestępstwa nie ma, bo na sprzedaż działki zgodę wyraził wojewoda warmińsko-mazurski, a urząd wojewódzki w kontroli pozytywnie ocenił proces sprzedaży. Cena, za którą sprzedano nieruchomość, też była odpowiednia, bo przepisy nie nakazują w procedurze wyceny rozpatrywania ewentualnych zmiany przeznaczenia nieruchomości w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.
Z kolei zmiana miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego z inicjatywy gminy była możliwa, bo według prawa gmina z taką inicjatywą może wychodzić, a odpowiednią zgodę wydała rada gminy. Również w zakresie dostępu do drogi publicznej wszystko jest zgodne z literą prawa, a skarga sąsiada córki starosty, która w tej sprawie trafiła do Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego w Olsztynie, została odrzucona.
Starosta czysty jak łza
Prokuratura badała i inne wątki, które opisaliśmy w Wirtualnej Polsce. To wykorzystywanie służbowej limuzyny do celów prywatnych (starosta rozbił ją, robiąc zakupy w majówkę, więc urząd kupił nowy samochód). Policja stwierdziła, że istniała umowa pomiędzy starostwem a starostą, a poza tym Wiczkowski wykonywał obowiązki służbowe również poza godzinami pracy, więc swoją postawą nie generował dodatkowych kosztów, które byłyby związane z ewentualnym wynagrodzeniem dla kierowcy.
Kolejna sprawą była nauka starosty na studiach MBA w Collegium Humanum. Starostwo dofinansowało edukację starosty kwotą 10 tys. zł. Starosta w rozmowie z WP zaznaczył, że nie on przyznał sobie dofinansowania, choć dokładnie nie pamiętał, kto to zrobił.
Decyzję w tej sprawie podjęła sekretarz powiatu Jolanta Koszczał. Nie wykluczał, że decyzję podjął wicestarosta Jan Kacprzyk. Kacprzyk też zrobił MBA na Collegium Humanum rok po szefie, w roku akademickim 2020/2021. Ze starostwa dostał 9,5 tys. zł dofinansowania. 8,5 tys. Otrzymała sekretarz powiatu Jolanta Koszczał, która również za środki starosta ukończyła tę "prestiżową" uczelnię. Kto przyznał dofinansowanie? Starosta nie pamiętał, ale nie wyklucza, że to on wydał zgodę.
Śledczy i tutaj nie doszukali się przestępstwa, uznając, że starosta i wicestarosta mają prawo do korzystania z uprawnień, które przysługują pracownikom samorządowym, a tym jest m.in. podnoszenie kwalifikacji.
Starosta nie został przesłuchany
Jak ustaliliśmy, w toku postępowania zeznania złożyli: właściciel działki sąsiadującej z działką córki starosty, był wicestarosta Jan Kacprzyk, radny powiatu Jan Strzylak i rzeczoznawca Michał Pisz. Prowadzący śledztwo nie znaleźli jednak powodów, by przesłuchać starostę Wiczkowskiego.
Dlaczego? - Z informacji pozyskanych od Prokuratora Rejonowego w Działdowie wynika, że w sprawie, o którą pytano, nie przesłuchano Starosty Ostródzkiego Andrzeja Wiczkowskiego, gdyż nie było takiej potrzeby – odpowiada prok. Tomasz Jurewicz w zastępstwie rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Elblągu. Zdaniem śledczego wszystko zostało wyjaśnione poprzez przesłuchania "kompetentnych pracowników Starostwa Powiatowego w Ostródzie" oraz analizując dokumenty ze starostwa i Urzędu Gminy w Ostródzie.
Radny Piotr Kołodziejski, który złożył zawiadomienie do prokuratury, komentuje: - Sposób prowadzenia tego śledztwa to absolutny skandal. To przykład skrajnej niekompetencji albo rozmyślne działanie. Nie wiem, co gorsze. Jak można w sprawie nie przesłuchać choćby w charakterze świadków głównych bohaterów historii, czyli starosty Wiczkowskiego, jego córki i byłego zięcia? Okazuje się, że można… - mówi w rozmowie z WP.
- Jak można w uzasadnieniu umorzenia posługiwać się słowo w słowo tekstem z pisma z wyjaśnieniami podpisanym przez wicestarostę Żyndę, bez weryfikacji tych tez w innych źródłach? Jak można prowadząc śledztwo, nie zabezpieczyć ani nie przeanalizować dokumentacji z przeprowadzonego przetargu, w wyniku którego rodzina starosty nabyła atrakcyjną działkę? Policja w Olsztynie wraz z Prokuraturą w Działdowie uznały, że prawdy głoszone przez głównych notabli w Starostwie Powiatowym mają charakter dogmatu. Nie trzeba ich weryfikować - twierdzi.
I dodaje: - Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja, jako zawiadamiający, nie mam statusu strony i nie mam możliwości zaskarżenia tego kuriozalnego postanowienia o umorzeniu śledztwa do sądu. Myślę, że sąd uchyliłby to postanowienie i nakazał wznowić śledztwo. Status poszkodowanego w imieniu poszkodowanego w sprawie Powiatu ma natomiast starosta Wiczkowski i jedynie on ma prawo to postanowienie zaskarżyć.
Paweł Figurski i Patryk Słowik, dziennikarze Wirtualnej Polski