Przepadł jak kamień w wodę. Razem z nim 14 mln zł
Policja i prokuratura w Szczecinie poszukują listem gończym asesora komorniczego Łukasza Graczyka. Mężczyzna podczas zastępowania innego komornika wyprowadził z konta kancelarii 14 mln zł. A następnie przepadł jak kamień w wodę. Śledczy zakładają, że ukrywa się poza Polską.
- Asesor komorniczy Łukasz Graczyk zdefraudował co najmniej 14 milionów złotych z kancelarii komorniczej w Szczecinie i uciekł z kraju tuż przed kontrolą - wynika z informacji Wirtualnej Polski.
- Mechanizm oszustwa opierał się na fałszowaniu danych w zakończonych sprawach i przelewaniu pieniędzy na prywatne konta. Na liście oszukanych są duże spółki.
- Wcześniejsze kontrole wykazywały nieprawidłowości, ale dopiero seria skarg od firm doprowadziła do ujawnienia skali nadużyć i wszczęcia śledztwa.
Asesor komorniczy to osoba, która odbyła aplikację komorniczą i zdała egzamin komorniczy, ale jeszcze nie pełni samodzielnie funkcji komornika. Asesor może wykonywać czynności egzekucyjne w imieniu i pod nadzorem komornika. Oznacza to, że może np. prowadzić postępowania egzekucyjne, kontaktować się z dłużnikami, zajmować majątek czy uczestniczyć w licytacjach, ale wszystkie jego działania są formalnie prowadzone z upoważnienia komornika.
W przypadku asesora ze Szczecina mechanizm kradzieży był banalnie prosty. Łukasz Graczyk wybierał zakończone sprawy dużych firm - banków, dostawców energii, firm leasingowych, które wcześniej odzyskały długi.
W systemie kancelarii dokonywał jednak zmiany: wierzyciel nagle stawał się dłużnikiem, a dłużnik wierzycielem. Do egzekwowanych kwot dopisywał po trzy zera, po czym z pomocą fałszywych danych transferował pieniądze na konto kancelarii, a stamtąd na prywatne rachunki bankowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzaskowski wzywa na debatę. "Mówi: 'sprawdzam' do Nawrockiego"
55 dni zastępstw komornika
Graczyk nie był pełnoprawnym komornikiem, a jedynie asesorem komorniczym. Egzaminy uprawniające do pracy w kancelarii zdał w 2019 r. Pod swoje skrzydła wziął go szczeciński komornik Tomasz Zygmański, który jednak w ostatnich miesiącach chorował.
W tym czasie jako zastępca był wyznaczany właśnie asesor Graczyk. Według informacji przekazanych Wirtualnej Polsce przez Sąd Okręgowy w Szczecinie takich zastępstw tylko w 2024 r. uzbierało się 55 dni.
Powtarzające się incydenty
Pierwsze sygnały alarmowe dotyczące działań Graczyka pojawiły się już na początku 2025 r. Wtedy firma energetyczna Enea Operator nagle straciła 400 tys. zł, zajętych przez tę kancelarię komorniczą. Prawnicy koncernu natychmiast zareagowali na bezprawną egzekucję. Graczyk tłumaczył, że to "błąd systemowy" i szybko zwrócił pieniądze.
Incydenty powtarzały się jednak w kolejnych dniach i tygodniach. W końcu firmy zaczęły składać skargi, a Komornicza Izba w Szczecinie zarządziła lustrację kancelarii.
Kontrolerzy 13 lutego 2025 r. przeprowadzili kontrolę. Graczyk poinformował, że zamierza w niej uczestniczyć, ale nie stawił się na umówioną godzinę. Kontrola natychmiast odkryła gigantyczną dziurę finansową - minimum 14 mln zł. Jeszcze tego samego dnia wieczorem prosto z kancelarii kontrolerzy pojechali na policję zgłosić przestępstwo. Po Graczyku już nie było śladu.
Zniknął, zanim ktokolwiek zdążył go przesłuchać.
Uciekł prawdopodobnie poza UE
Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. W marcu 2025 r. prokurator postawił Graczykowi zarzuty dotyczące m.in. przekroczenia uprawnień i przywłaszczenia mienia znacznej wartości. Jednak podejrzanego nie było już w Polsce - wyjechał prawdopodobnie poza granice Unii Europejskiej. Sąd wydał za nim list gończy.
Zapytaliśmy rzecznika Sądu Okręgowego w Szczecinie oraz szczecińską Izbę Komorniczą, jak mogło dojść do nieprawidłowości w działaniu kancelarii na taką skalę.
Rzecznik sądu Konrad Kujawa przekazał nam, że kancelaria była kontrolowana przez prezesa Sądu Rejonowego Szczecin-Prawobrzeże i Zachód w okresie od 4 marca do 15 kwietnia 2024 r. i wystawiono ocenę pozytywną z zastrzeżeniami - uzasadniono ocenę stosunkowo dużą ilością stwierdzonych uchybień, choć w większości o drobnym charakterze.
Z kolei kontrola finansowa prowadzona przez pracowników Oddziału Finansowego przyniosła wynik negatywny, ze względu na przekroczenia czterodniowego terminu przekazywania wierzycielom wyegzekwowanych należności.
- O ile kontrola finansowa prowadzona przez Oddział Finansowy sądu mogła wykazać opóźnienia w przekazywaniu wyegzekwowanych sum wierzycielom, to nie miała możliwości wychwycenia braku przekazania takich środków, które jednocześnie nie zostały przez komornika zaksięgowane - bez sygnału od samego wierzyciela. Tymczasem wierzyciele (w tym wypadku duże instytucje) w całym 2024 r. w ogóle nie złożyli skarg lub zawiadomień na temat braku wpłaty - twierdzi sędzia Kujawa.
Z kolei rzecznik Izby Komorniczej przekazał nam, że "pojawienie się skarg było sygnałem zapalnym, który uruchomił szybką reakcję Rady Izby Komorniczej w Szczecinie". "Nadzwyczajna lustracja, zlecona przez Radę Izby w trybie pilnym, doprowadziła do złożenia tego samego dnia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa w prokuraturze i do zwolnienia dyscyplinarnego i odwołania asesora z zajmowanego stanowiska" - przekazał nam komornik Piotr Lebioda, rzecznik Rady Izby Komorniczej w Szczecinie.
"Z dużym oburzeniem przyjęliśmy fakt, że asesor wykorzystał ciężką chorobę komornika i jego nieobecność, a następnie sfałszował dokumenty w celu pobrania znacznych kwot z kont kilku korporacji" - zapewnia Piotr Lebioda.
Próbowaliśmy się skontaktować z komornikiem Tomaszem Zygmańskim - bezskutecznie. Telefon jego kancelarii milczy.
Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski