Szatan wierzy w Boga
Egzorcyzmy. Tajemnicze, budzące emocje zabiegi religijne, mające coś i z magii, i z psychoterapii. Dlaczego Kościół katolicki tak uparcie nie dopuszcza mediów do uczestnictwa w tych ceremoniałach? - zastanawia się Krzysztof Mroziewicz w tygodniku "Polityka".
26.10.2005 | aktual.: 26.10.2005 18:07
Dowolna pora dnia czy nocy, lecz raczej po zmierzchu. Miejsce poświęcone, lecz z dala od kaplicy. Na ścianie pomieszczenia, gdzie będą wypędzać Złego, wisi krucyfiks i wizerunek Matki Boskiej. Jeśli nawiedzony – energumen – nie może tam przyjść o własnych siłach, egzorcysta idzie do jego domu, gdzie powinni czekać członkowie rodziny. Zwłaszcza wtedy, kiedy osobą egzorcyzmowaną jest kobieta. Muszą uczestniczyć w modlitwie, nie wolno im jednak wykonywać żadnych czynności rytualnych. I nie wolno wypowiadać formuł zastrzeżonych dla egzorcysty.
Według Encyklopedii Katolickiej (The Catholic Encyclopedia, NY 1909) egzorcyzm to akt wypędzenia złych duchów lub demonów z ludzi, miejsc i rzeczy, które znalazły się lub sądzi się, że się znalazły w posiadaniu Złego. Na wypędzanie szatana ze zwierząt i miejsc nie potrzeba zezwolenia biskupa.
Trudno znaleźć świadka egzorcyzmów. Kościół nie chce upubliczniać informacji na temat rytuałów, choć nie zabrania o tym mówić. Ale też przestrzega. W Internecie znajdziemy informację podaną przez duchownego katolickiego, który twierdzi, że jeden z kapłanów zajmujących się opisywaniem egzorcyzmów został przez Złego ukarany śmiercią. Że psują się komputery, przy których siedzą autorzy opisujący praktyki egzorcystyczne, że nagle w ich obecności dochodzi do niezrozumiałych zjawisk - pisze Krzysztof Mroziewicz w tygodniku "Polityka".