Szara strefa w urzędach
Co roku miliony złotych zamiast trafiać do
budżetu państwa, zasilają gospodarstwa ministerstw i pensje
urzędników. To efekt ubocznej działalności resortów i urzędów -
informuje "Życie Warszawy".
16.06.2005 | aktual.: 16.06.2005 07:41
Takie wnioski płyną z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli, która zbadała działalność gospodarstw pomocniczych powstających przy resortach i państwowych urzędach.
Razem z izbami obrachunkowymi kontrolerzy sprawdzili 41 gospodarstw pomocniczych rządowej administracji oraz 50 samorządowej. Chodziło głównie o działalność w latach 2003-04. Zastrzeżeń nie było do trzech ze sprawdzonych jednostek - wyjaśnia gazeta.
Choć NIK nie podważa samego sensu istnienia gospodarstw, to stwierdziła, że nie przekazują one do państwowej kasy wszystkich pieniędzy, które powinny. Zgodnie z prawem są zobowiązane do oddawania połowy osiągniętego zysku. Ze skontrolowanych 41 gospodarstw - 26 w 2003 r. nie odprowadziło w sumie ok. 10 mln zł.
Pieniądze, zamiast do wspólnej kasy, idą na wydatki i inwestycje gospodarstw. Od lat do centralnego budżetu nie trafiają też pieniądze z wynajmu i dzierżawy państwowych ośrodków wczasowych czy innych nieruchomości, którymi zarządzają gospodarstwa. NIK co roku podkreśla, że jest to niezgodne z prawem.
"Pieniędzy nie oddaje nawet Centrum Obsługi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W 2003 roku i I półroczu 2004 z wynajmu nieruchomości osiągnęło 5,8 mln zł. Niewiele mniej już czystego zysku miało gospodarstwo Ministerstwa Infrastruktury - 4,7 mln zł. Pieniądze nie trafiły do państwowej kasy. Nie oddał ich także zakład obsługi resortu finansów. Z ok. 7 mln zł przychodów przekazało tylko 5 procent. Resztę przeznaczono na utrzymanie gmachu ministerstwa - czytamy za pośrednictwem "Życia Warszawy" w raporcie.(PAP)