"Szansa" dla skazanych na śmierć pielęgniarek
Libijski Sąd Najwyższy postanowił odesłać do ponownego rozpatrzenia przez sąd niższej instancji
sprawę skazanych na śmierć bułgarskich pielęgniarek -
poinformowało radio publiczne w Sofii w korespondencji z Libii.
25.12.2005 | aktual.: 25.12.2005 12:10
Według sądu w Trypolisie, w procesie pierwszej instancji, w którym pielęgniarki bułgarskie i palestyński lekarz zostali skazani na śmierć, dopuszczono się wielu naruszeń - podało radio.
Pielęgniarki i lekarz skazani zostali w maju 2004 roku na kary śmierci za rzekome zarażenie 426 dzieci w szpitalu w Benghazi w 1998 roku wirusem HIV. Według władz libijskich, 51 dzieci już zmarło.
Rzecznik MSZ w Sofii, Dymitar Canczew uznał decyzję sądu za "pozytywną" i powiedział, że oznacza ona nową szansę uwolnienia Bułgarek. Jeden z adwokatów pielęgniarek Hary Harałampiew powiedział, że teraz "decydującą rolę będzie odgrywać dyplomacja". Dodał jednak, że nowe procedury będą długie i sprawa zapewne się przeciągnie.
Dla mediów w Bułgarii najważniejsze jest, że wyroki śmierci nie zostały potwierdzone.
Libijski sąd podjął decyzję po serii międzynarodowych inicjatyw, mających na celu uwolnienie skazanych. W obronie Bułgarek i Palestyńczyka w ostatnich miesiącach opowiedzieli się Unia Europejska, prezydent USA George W. Bush, Amnesty international oraz wiele innych organizacji pozarządowych.
Na krótkim niedzielnym posiedzeniu, które trwało zaledwie 10 minut, sąd wysłuchał adwokatów oskarżonych i postanowił odesłać sprawę do ponownego rozpatrzenia w sądzie pierwszej instancji. Według mecenasa Harałampiewa obrona będzie musiała domagać się, by sprawę rozpatrywano w innym mieście, a nie w Bengazi, gdzie doszło do zarażenia i gdzie - według adwokatów - miejscowa opinia wpływa na bieg sprawy.
Dotychczas sąd nie wziął pod uwagę opinii biegłych, w tym odkrywcy wirusa HIV, prof. Luki Montagniera, według których epidemia została wywołana złymi warunkami sanitarnymi i nieprzestrzeganiem higieny w szpitalu. Obrona Bułgarek liczy, że w nowym procesie te opinie będą rozpatrzone.
Tymczasem, jak informują media bułgarskie, trwają intensywne międzynarodowe negocjacje, mające na celu uwolnienie Bułgarek.
W ubiegły piątek Bułgaria, Libia, USA i Unia Europejska doszły do porozumienia w sprawie utworzenia międzynarodowego funduszu pomocy rodzinom zarażonych libijskich dzieci. Fundusz, którego wysokość nie została ujawniona, będzie zapewniać środki na leczenie zarażonych HIV libijskich dzieci i koordynować ich podział między rodzinami i szpitalami w Libii.
Zdaniem bułgarskich obserwatorów, wiadomość o utworzeniu funduszu może oznaczać, że osiągnięto jakieś porozumienie z Libią. W piątek prezydent Bułgarii Georgi Pyrwanow wyraził nadzieję, że nadchodzące święta będą ostatnimi, które bułgarskie pielęgniarki spędzą w libijskim więzieniu. Według niego jednak zwolnienie pielęgniarek "będzie miało bardzo wysoką cenę".
Agencje podawały, że w sobotę brytyjski premier Tony Blair przeprowadził rozmowę telefoniczną z libijskim przywódcą Muammarem Kadafim. Podano także, że wysokiej rangi przedstawiciel rodziny Kadafiego spotkał się w reprezentantami rodzin zarażonych dzieci i próbował nakłonić ich do wycofania z sądu skarg przeciw Bułgarkom, od których domagają się ogromnych odszkodowań.
Wysiłki dyplomatyczne mają na celu, by pomoc ofiarom epidemii odbywała się pod egidą międzynarodową. Bułgaria uważa, że jakiekolwiek bezpośrednie odszkodowania, udzielone rodzinom zarażonych dzieci, oznaczałyby przyznanie się do winy przez pielęgniarki.
Według mediów bułgarskich, jednym z możliwych rozwiązań jest wymiana pielęgniarek na libijskiego terrorystę Abdelbaseta al- Megrahiego, który dokonał zamachu bombowego w samolocie nad Lockerbie w 1988 roku i odbywa wyrok w szkockim więzieniu. "Trud" - największy dziennik w Bułgarii - pisał, że to jest najbardziej pożądanym przez Libię scenariuszem.
Ewgenia Manołowa