Szalony naukowiec - utalentowany, a szkoły nie skończył
Fundator Nagrody Nobla - inżynier i wynalazca Alfred Bernhard Nobel to postać nietuzinkowa. Swoimi talentami mógłby obdzielić kilka osób. Ludzie nie chcieli jednak mieszkać obok niego - z obawy przed wybuchem, co mu nie przeszkadzało, bo ludzi nie lubił.
03.10.2011 | aktual.: 03.10.2011 08:39
Alfred Bernhard Nobel urodził się w 1833 roku w Sztokholmie. Jego ojciec Immanuel Nobel był inżynierem i wynalazcą, matka Andrietta Ahlsell pochodziła z dobrze sytuowanej rodziny.
W roku narodzin Alfreda jego rodzice zbankrutowali i wyemigrowali do Finlandii, a gdy Alfred miał dziewięć lat zamieszkali w Rosji. Ojciec wkrótce stał się bogatym człowiekiem - produkował broń dla armii rosyjskiej oraz zajmował się wynalazkami, które wykorzystywał w swych fabrykach.
Zdaniem historyka nauki prof. Jana Piskurewicza z Instytutu Historii Nauki PAN, Nobel odziedziczył swoją "żyłkę" wynalazcy po ojcu.
- Immanuel Nobel to był bardzo kreatywny, bardzo energiczny, bardzo ekspansywny człowiek, który zrobił majątek, ale dwukrotnie również bankrutował, ponieważ czasami jego przedsięwzięcia były odważne, czasami zbyt odważne - opowiada prof. Piskurewicz.
Mimo bankructwa niektórych swoich fabryk Nobel senior pozostawał zamożnym człowiekiem i umożliwiał swoim synom zarówno rozwój biznesowy, jak i intelektualny. Alfred Nobel był kształcony wyłącznie przez ojca i osiągnął spektakularny sukces, chociaż nigdy nie ukończył żadnej szkoły. Immanuel wdrażał swoich synów do pracy, zachęcając ich do uczestnictwa w badaniach i eksperymentach. Włączał ich też do wspólnych interesów. A że działał w branży materiałów wybuchowych, nie trudno się dziwić, że doszło do tragedii.
- Przy pracach związanych z nitrogliceryną w zakładach Nobla doszło do wybuchu, w wyniku którego zginął najmłodszy brat Nobla. Podobno najbardziej utalentowany. Natomiast ojciec dostał wylewu i musiał od tej pory się oszczędzać - mówi prof. Piskurewicz.
Alfred Nobel chciał kontynuować prace rozpoczęte wraz z ojcem. Po wypadku jednak władze szwedzkie zabroniły mu eksperymentów z nitrogliceryną na terenie królestwa. Kupił więc barkę i swoje laboratorium urządził na wodzie. Eksperymentował zresztą zawsze i wszędzie. W każdą podróż zabierał walizkę, zawierającą sprzęt, który dziś moglibyśmy nazwać "zestawem małego chemika", czyli podstawowe narzędzia laboratoryjne i odczynniki.
Mimo słabego zdrowia Nobel wiele zresztą podróżował. Jego natura nie pozwalała mu osiedlić się nigdzie na stałe. Inna sprawa, że gdziekolwiek nie próbował osiedlić się i zorganizować swojego warsztatu pracy, napotykał na opór przyszłych sąsiadów. - Ludzie się bali, że eksperymentując z niebezpiecznymi substancjami Nobel znów doprowadzi do wybuchu - tłumaczy prof. Piskurewicz.
Historia stworzenia dynamitu jest więc poniekąd historią pracy dwóch pokoleń wynalazców nad materiałami wybuchowymi, chociaż to Alfred Nobel faktycznie ustalił jak udoskonalić groźną i niestabilną nitroglicerynę. Dokonał tego, mieszając ją z tzw. ziemią okrzemkową. W połączeniu z wynalezionym również przez niego specjalnym zapalnikiem, dynamit stał się stosunkowo łatwym w użyciu i bezpiecznym materiałem wybuchowym, a jednocześnie przebojowym towarem. To pozwoliło i tak dobrze prosperującemu przedsiębiorcy stworzyć prawdziwe wybuchowe imperium.
- Nobel zakładał fabryki w wielu krajach. Miał chyba 16 fabryk, jeśli nie więcej - podkreślił prof. Piskurewicz.
O Noblu wiadomo, że był mizantropem, czyli za ludźmi nie przepadał. Nigdy nie założył też własnej rodziny.
- Miał jedną wielką miłość, czyli Bertę von Suttner, z domu Kinsky, która miała być jego gospodynią. Nobel dał w prasie ogłoszenie, że poszukuje gospodyni domowej i tak się złożyło, że zgłosiła się właśnie ta zubożała arystokratka. Ale ona była zakochana w kimś innym i kiedy nastąpił moment rozłąki z Noblem, kiedy on musiał wyjechać, wróciła po prostu do swojego adoratora. Ale utrzymywała kontakt z Noblem - mówi prof. Piskurewicz.
Swoją fortunę, zarobioną na dynamicie postanowił przekazać na nagrody w dziedzinie medycyny, chemii, fizyki, literatury i za działalność na rzecz pokoju.
Niektórzy historycy, jak dodał Piskurewicz, przypuszczają, że to właśnie Berta Suttner, późniejsza laureatka pokojowej Nagrody Nobla, przyczyniła się do tego, że wśród nagród swojego imienia Nobel zdecydował się ustanowić też tę dla osób działających na rzecz pokoju. Sama Suttner o pokój walczyła głównie za pomocą pióra. - Nie były to wybitne książki, ale bardzo działające na emocje w rodzaju "Chaty wuja Toma" - ocenia historyk nauki.
- Nobel nie wyjaśnił, dlaczego ustanowił nagrody akurat w tych dziedzinach, ale możemy się tego domyślać. Sam był fizykiem i chemikiem. Miał słabe zdrowie, więc wiedział jak ważna jest medycyna. Co do literatury, to nie wszyscy wiedzą, że Nobel zajmował się również pracą literacką. Pisał wiersze, napisał powieść i dramat. Przyjaźnił się np. z Wiktorem Hugo i innymi literatami w Paryżu, i między innymi dlatego uwzględnił również literaturę jako dziedzinę. Był też wielkim zwolennikiem pokoju. Wierzył nawet, że w ciągu kilkudziesięciu lat skończą się wszystkie wojny na świecie - mówi prof. Piskurewicz.
Alfred Nobel zmarł na atak serca 10 grudnia 1896 roku w swoim domu w San Remo. Kłopoty z egzekucją testamentu sprawiły, że nagrody po raz pierwszy przyznano dopiero w 1901 roku, w piątą rocznicę śmierci fundatora. Rok wcześniej wykonawcy testamentu Nobla - dwaj młodzi inżynierowie Ragnar Sohlman i Rudolf Liljeqvist - powołali Fundację Nobla, która miała administrować pieniędzmi. W przeprowadzeniu woli wynalazcy wspierał ich bratanek Alfreda - Emanuel Nobel.
Od 1901 roku Nagrody Nobla są wręczane laureatom w kolejne rocznice śmierci fundatora - 10 grudnia.