Szaleńczy pościg za porywaczami na warszawskiej Pradze
Najpierw była informacja o porwaniu, potem żądanie okupu, zasadzka policjantów, uwolnienie porwanej kobiety, strzały, aż wreszcie zatrzymanie trójki sprawców, zabezpieczenie pojazdu i atrapy broni. Tak w wielkim skrócie przebiegały nocne działania policjantów z warszawskiej Pragi.
18.07.2009 | aktual.: 18.07.2009 20:52
Do komisariatu na warszawskim Targówku zgłosił się mężczyzna i powiedział, że porwano jego narzeczoną. Porywacze żądali zwrotu pieniędzy, które kobieta była im rzekomo winna. Kontaktowali się ze zgłaszającym i polecili mu zawieźć 1,6 tys. zł we wskazane miejsce na Pradze-Południe.
Policjanci zaczęli obserwować miejsce, gdzie miało dojść do przekazania gotówki i przygotowali zasadzkę. Osoby, które uprowadziły 25-latkę wielokrotnie kontaktowały się z mężczyzną i odwlekały moment uwolnienia. Kiedy pieniądze zostały przekazane, pojawiły się dwie kobiety z niemowlęciem, które powiadomiły narzeczonego 25-latki, że dziewczyna jest już blisko i będzie wolna jeśli ten dodatkowo da laptopa.
Reszta potoczyła się już błyskawicznie. Gdy przyjechał samochód, w którym znajdowała się porwana, policjanci sprawnie ją uwolnili. Kierowca audi usiłował odjechać. W trakcie próby zatrzymania doszło do szarpaniny. Interweniująca funkcjonariuszka została wciągnięta do wnętrza samochodu porywacza. Policjanci otworzyli ogień. Po około 150 metrach policjantka wydostała się z samochodu.
Po chwili mundurowym udało się również zatrzymać trójkę porywaczy. 30-letni Tomasz Ć. trafił do policyjnej celi. Katarzyna Ć. i Małgorzata F. również zostały zatrzymane. Policjanci zabezpieczyli samochód, którym poruszał się 30-latek, a także atrapę broni, którą grożono pokrzywdzonej kobiecie.