Systemy zarządzania bezpieczeństwem w górnictwie zawodzą
Stosowane w kopalniach systemy zarządzania bezpieczeństwem pracy zawodzą. Liczba wypadków rośnie, a wskaźniki wypadkowości w odniesieniu do liczby zakładów, produkcji i stanu zatrudnienia pogarszają się - oceniają eksperci Wyższego Urzędu Górniczego (WUG).
Sytuację w tym zakresie omówili członkowie działającej przy prezesie WUG Komisji Bezpieczeństwa Pracy w Górnictwie. Komisja po raz pierwszy zebrała się w nowym składzie. Jedną z jej pierwszych decyzji było stworzenie grupy roboczej, która m.in. zbada systemy bezpieczeństwa w kopalniach.
- Jednym z zadań tej grupy będzie ocena certyfikacji i funkcjonowania systemów zarządzania bezpieczeństwem w poszczególnych zakładach - wyjaśniła rzeczniczka WUG, Jolanta Talarczyk.
Chodzi przede wszystkim o sprawdzenie, dlaczego systemy zarządzania bezpieczeństwem, które ma każda kopalnia, nie zapobiegają wielu wypadkom. Eksperci wskazują m.in., że w kopalniach praktycznie nie działa audyt wewnętrzny w zakresie bezpieczeństwa; jak mówią, wiele nieprawidłowości stwierdzanych przez inspektorów nadzoru górniczego, wcześniej powinni wykryć pracownicy dozoru kopalni, by podjąć odpowiednie działania.
Komisja przyjrzy się też organizacji służb medycznych w kopalniach. Po wrześniowej katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk" mówiono m.in., że zabezpieczenie medyczne jest niewystarczające; wskazywano też na rosnącą liczbę naturalnych zgonów w kopalniach.
- Kiedyś w punktach opatrunkowych dyżurowali lekarze. Dziś nie ma takiego wymogu prawnego. Dlatego zasadne jest przeanalizowanie zasad funkcjonowania opieki medycznej w różnych zakładach. Być może trzeba będzie przygotować projekt legislacyjny w tej sprawie - uważa prezes WUG, Piotr Litwa.
Z danych nadzoru górniczego wynika, że w ubiegłym roku połowa wypadków śmiertelnych miała związek z zagrożeniem metanowym, a 15% było efektem nieprzestrzegania przepisów i rygorów ustalonych w dokumentacjach górniczych. Do wypadków dochodzi najczęściej przy obsłudze przenośników taśmowych i zgrzebłowych, na drogach transportowych oraz w kopalnianych przodkach, przy wydobyciu węgla.
Podczas czwartkowych obrad pojawił się pomysł, by wyznaczać roczne wskaźniki poprawy bezpieczeństwa w poszczególnych zakładach i rozliczać kierownictwo kopalń z ich wykonania. Eksperci wskazywali też, że informacja o wykrytych w kopalniach uchybieniach i nieprawidłowościach powinna być w jak najszerszym zakresie jawna.
Komisja Bezpieczeństwa Pracy w Górnictwie jest 32-osobowym organem opiniodawczo-doradczym prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. Została utworzona w 1996 r. Obraduje dwa razy do roku, a od tej kadencji także w zespołach i grupach roboczych. Zasiadają w niej m.in. przedstawiciele resortu gospodarki, Państwowej Inspekcji Pracy, górniczych pracodawców, środowiska naukowego oraz związków zawodowych.
W obecnej kadencji komisja ma zmienić sposób działania, m.in. poprzez wprowadzenie pracy w grupach roboczych. Ma także bardziej niż dotychczas skłaniać pracodawców górniczych do podejmowania działań naprawczych. Ich efekty mają być analizowane na posiedzeniach komisji.
W tym roku, do końca marca, w górnictwie doszło do 890 różnych wypadków, z czego 672 w kopalniach węgla kamiennego, a 177 w kopalniach rud miedzi. Dziewięciu górników zginęło: pięciu w kopalniach węgla kamiennego, trzech w kopalniach rud miedzi, jeden w górnictwie nafty i gazu. 12 osób zostało ciężko rannych.
Według danych WUG, w całym ubiegłym roku w polskim górnictwie zginęło 38 osób, z czego 36 w kopalniach węgla kamiennego; najwięcej - aż 20 - w katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk". 50 górników odniosło ciężkie obrażenia, z czego 44 w kopalniach węgla. Ogółem doszło do 3518 rozmaitych wypadków, w tym 2799 w górnictwie węgla kamiennego.