Syndrom świątecznego dziadka
Lekarze nazywają to syndromem świątecznej
babci, lub dziadka. To nie jest medyczna nazwa schorzenia, choć
zjawisko ściśle wiąże się ze szpitalem. To właśnie tam trafiają co
roku dziesiątki starszych osób. Rodziny nie przewidują dla nich
miejsca przy wigilijnym stole - pisze "Głos Szczeciński".
21.12.2004 | aktual.: 21.12.2004 07:15
Niejeden szpitalny oddział w okresie przedświątecznym zamienia się prawie w dom opieki społecznej. Dzieci na co dzień opiekujące się schorowanymi rodzicami planują świąteczne wyjazdy, czy odwiedziny u krewnych i próbują za wszelką cenę pozbyć się uciążliwego domownika.
Jest jeszcze gorzej niż kiedyś - mówi dr Maria Jaroszyńska, ordynator oddziału chorób wewnętrznych i zastępca dyrektora do spraw medycznych w Szpitalu Miejskim. - Niedawno trafiła tu starsza pani w opłakanym stanie. Miała 85 lat i właściwie rodzina się nią nie interesowała. Ale ona broniła swoich córek, mieszkających w Kaliforni. Tłumaczyła, że są bardzo dobre, bo przysyłają jej po 100 dolarów miesięcznie, choć przecież nie ma mowy, by ktoś za to zapewnił całomiesięczną opiekę.
W okresie przedświątecznym do starszych ludzi znacznie częściej wyjeżdżają karetki pogotowia ratunkowego. - Bardzo często zdarza się, że rodzina, która kompletnie nie interesuje się swoim bliskim nagle zjawia się u niego przed świętami i wszczyna alarm - mówi Roman Pałka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. - Najbliżsi, w których nagle budzi się sumienie odkrywają, że z ich starymi rodzicami jest kiepsko i żądają, żeby tym problemem najpierw zajął się lekarz pogotowia, a potem szpital. (PAP)