Syn zbrodniarza wojennego uniknął kary za pobicie
Marko Miloszević, syn byłego jugosłowiańskiego prezydenta Slobodana Miloszevicia, oskarżony o pobicie w maju 2000 roku przeciwników reżimu jego ojca, nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności. Sąd w Pożarevacu orzekł, że sprawa uległa przedawnieniu.
14.09.2010 | aktual.: 14.09.2010 22:54
Miloszevicia juniora o ciężkie pobicie oskarżyło przed 10 laty trzech członków ówczesnego ruchu studenckiego "Otpor" (Opór).
Sędzia w Pożarevacu, rodzinnym mieście zmarłego prezydenta, uznała też, że to państwo serbskie pokryje koszty obrońców Miloszevicia, które wyniosły w przeliczeniu ok. 10 tys. euro - informuje agencja APA.
Slobodan Miloszević został obalony w październiku 2000 roku, po dziesięciu latach autorytarnych rządów, w czasie których Serbia prowadziła krwawe wojny w Chorwacji oraz w Bośni i Hercegowinie o zachowanie jedności federacji jugosłowiańskiej.
Zmarł na zawał serca w wieku 64 lat w marcu 2006 roku w celi oenzetowskiego trybunału w Hadze. Toczący się przeciwko niemu od lutego 2002 roku proces o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości zakończył się więc bez wyroku.
Gdy reżim jego ojca został obalony, Marko Miloszević uciekł do Moskwy z fałszywym paszportem. Przed czterema laty otrzymał tam azyl. W Serbii przeciwko Miloszeviciowi-juniorowi prowadzone jest jeszcze śledztwo w sprawie przemytu papierosów w latach 90.