Syn posła Cymańskiego skazany za jazdę po pijanemu
Przed malborskim sądem wyrok za jazdę samochodem po pijanemu usłyszał 23-letni Mateusz C., syn szefa pomorskiego Prawa i Sprawiedliwości. Pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, 900 zł grzywny i odebranie prawa jazdy na rok - to tylko część kary, jaką zapłacił.
Oprócz tego, ma przekazać 100 zł na rzecz Stowarzyszenia Dar Serca w Sztumie oraz musi pokryć koszty sądowe w wysokości 185 zł. Taki jest finał andrzejkowego wydarzenia w Malborku. 23-latek kierował pod wpływem alkoholu i został zatrzymany przez policję. Zdaniem sędziego, wyrok jest adekwatny do popełnionego czynu. Syn posła nie był dotychczas karany, jechał krótki odcinek drogi oraz nie miał więcej niż 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
Według Temidy, Mateusz C. dobrze rokuje na przyszłość, tzn. jest małe prawdopodobieństwo, że popełni drugi raz to samo przestępstwo, dlatego została wymierzona minimalna kara. C. podczas rozprawy odpowiadał na pytania sądu i nie wypierał się tego, co zrobił.
Była andrzejkowa noc. Wypiłem piwo z koleżanką. Okazało się, że muszę odprowadzić pod dom auto, które nie było moje. Ponieważ wszyscy znajomi bawili się w tym czasie, nie miałem kogo prosić o pomoc. Zdecydowałem się pojechać, bo samochód trzeba było przeprowadzić zaledwie dwie ulice dalej – powiedział Mateusz.
Oskarżony wyjaśnił przed sądem, że jest mu wstyd za całą tę sytuację i częściowo został już skazany za to, co zrobił. Ponieważ jego ojcem jest poseł na Sejm RP, w mediach jego zachowanie zostało mocno napiętnowane. W ostatnim słowie przed ogłoszeniem werdyktu Mateusz powiedział, że żałuje. Wyrok jest nieprawomocny.
Mateusz jest moim synem, ale przecież w takich przypadkach, jak jazda po pijanemu, nie powinno być dla nikogo taryfy ulgowej. Myślę, że kara jest dość adekwatna do tego, co zrobił. Konsekwencje są znacznie większe, bo oprócz wyroku sądu został jeszcze napiętnowany przez media, nie tylko regionalne. O tym, co zrobił, mówiła cała Polska - komentuje poseł Tadeusz Cymański.