Święty od prezentów
Starając jak najszybciej przejść jedną z zatłoczonych ulic Krakowa, mimowolnie stałem się świadkiem dialogu pomiędzy małym chłopcem, a panem w średnim wieku( prawdopodobnie jego ojcem): "A czy Mikołaj wie co ja chcę pod choinkę?" - zapytał chłopiec -"No nie wiem, napisz do niego list"- "Eee.. to ja mówię teraz Mikołajowi, że ma to być kaseta Peji i SlumsAttack".
W obliczu tak postawionej sprawy, dywagacje hiszpańskiego pisarza Felipe Fernandeza - Armesto na temat tego, jak wytłumaczyć dorastającemu dziecku, że Święty Mikołaj nie istnieje (autor komentarza na wstępie rezerwuje sobie prawo do omyłek w tej materii), stają się bezprzedmiotowe. Według Armesto najłagodniejszą formą uswiadomienia pociechy, jest wytłumaczenie, że "opowieść o Świętym Mikołaju jest próbą wyrażenia Bożej miłości, która przejawia się w miłości rodziców do ich dzieci".
Wszystko byłoby ładnie, gdyby nie to, że większość malców powyżej piątego roku życia i tak "kuma czaczę", kiedy z pobłażliwością, grzecznie przytakuje panu z przyklejona brodą, dobrze wiedząc, że to jego tatuś. A już w kategorii dowcipu należy umieścić to, iż amerykańscy psychiatrzy bili na alarm, autorytatywnie stwierdzając, że "dziecko, które wierzy w Świętego Mikołaja ma trwale wypaczoną zdolność samodzielnego myślenia".
Swoją fatalną reputację, Santa Claus(z angielska) zawdzięczał przede wszystkim rozpętywanej co roku na niesłychaną skalę kampanii marketingowej, która miała ściągnąć jak najwięcej klientów do powstających w drugiej połowie 19 wieku w USA olbrzymich domów handlowych. Nie byłaby ona możliwa bez nowego "image'u" świętego z prezentami, którego twórcą jest Mikołaj Thomas Nast. Powielany obecnie w nieskończoność wizerunek Św. Mikołaja jako korpulentnego i jowialnego staruszka, powstał bowiem w 1863 roku, stając się z czasem jednym z najsłynniejszych symboli popkultury.
Chcąc, czy nie chcąc, wielu spośród nas musi przyznać, że kiedyś, czyli "za Świętego Mikołaja to były czasy". Pewnie, jak co roku, pokażą nam w Teleekspresie jakiegoś wygłupiającego się w pseudo-mikołajowych saniach Skandynawa, który nie wiadomo "z jakiej paki", "wozi się" po Laponii z tekturowymi pudłami, w których nic nie ma.
A przecież każdy wie, że Święty Mikołaj mieszka na Biegunie Północnym...