Święta u białoruskich katolików: kutia, opłatek i kolędy
Białoruscy katolicy zasiądą w Wigilię przy stole, na którym będzie stała kutia, barszcz z grzybami i smażona ryba. Podzielą się opłatkiem, a niektórzy będą kolędować.
Na Białorusi katolicy nadal przestrzegają tradycji, że w dzień wigilijny nie spożywa się mięsa, a wieczerza tego dnia ma postny charakter. W wielu domach zachował się też zwyczaj przygotowywania dwunastu potraw, z których każdej należy spróbować.
- Kuchnia białoruska na Święta jest bardzo bogata. Możemy skosztować podczas Wigilii kutii, kisielu z mąki owsianej, barszczyku z grzybami, ryby usmażonej na różne sposoby oraz klusek z makiem - opowiada w rozmowie z PAP dyrektor Biura Informacji przy Sekretariacie Konferencji Episkopatu Białorusi ks. Jury Marcinowicz.
W wielu domach zachował się też zwyczaj stawiania na stole wigilijnym jednego pustego nakrycia. "Pamiętam ze swojego dzieciństwa, że jednego razu w trakcie spożywania wieczerzy przyszedł prawosławny sąsiad, który chciał coś pożyczyć, i został poproszony do stołu" - mówi ks. Marcinowicz.
Przed wieczerzą domownicy oczywiście dzielą się opłatkiem. Jak podkreśla Marcinowicz, ten zwyczaj przywędrował na Białoruś z Polski. - Nieraz ludzie, szczególnie na wschodzie Białorusi, muszą pokonać dziesiątki kilometrów do kościoła czy kaplicy, by nabyć opłatek na stół wigilijny - mówi.
W domach białoruskich katolików stanie też oczywiście choinka. - Dzisiaj coraz częściej można zauważyć, że powraca się do prostych, ludowych dekoracji, np. ozdób zrobionych z suszonych jabłek, aniołków wykonanych z makaronu, orzechów zawiniętych w sreberka oraz papierowych łańcuchów robionych przez najmniejszych domowników. Pamiętam, że my też w domu rodzinnym robiliśmy takie papierowe łańcuchy na choinkę - opowiada ks. Marcinowicz.
W wielu domach śpiewa się kolędy, a w niektórych regionach zachował się zwyczaj jasełek i chodzenia z kolędą. Ks. Marcinowicz jako chłopiec, a potem kleryk, przygotowywał się do kapłaństwa w Grodnie. Jak mówi, praktycznie każde Święta spędzał wraz z młodzieżą ze swojej parafii na chodzeniu z kolędą od domu do domu mieszkańców parafii, a także pracujących tam księży.
- Ostatnie lata wychodziliśmy z kolędą na centralne place naszego miasta. Śpiewaliśmy na placu Sowieckim, placu Lenina. Zostało to nawet zauważone przez miejscowe media: ukazał się artykuł po tytułem "Lenin słucha kolęd" - opowiada.
Boże Narodzenie jest na Białorusi bardzo rodzinnym świętem. Młodzież z wielkich miast zjeżdża na nie do rodzinnych domów.
- Ale można też zauważyć aspekt negatywny: dziś znacznie mniej niż przed laty ludzie odwiedzają się nawzajem. Coraz rzadziej jest też słyszany śpiew kolęd w domach, a nawet coraz mniej ludzi zasiada przy stole - dodaje.
25 grudnia jest na Białorusi dniem wolnym od pracy. Większość mieszkańców wyznaje jednak prawosławie i obchodzi Boże Narodzenie dwa tygodnie później.