Święta Anulka tym razem nie przetrwała
Przez cały weekend mieszkańcy Czarnowąs przychodzili pod zgliszcza swojego drewnianego kościółka,
który doszczętnie spłonął w piątek późnym wieczorem.
22.08.2005 | aktual.: 22.08.2005 08:53
Pożar zauważono po godz. 22.30. Strażacy otrzymali zgłoszenie o 22.44, a pierwsza sekcja strażacka była na miejscu sześć minut później. - Już wtedy ogień zajął 80 procent kościoła i szans na uratowanie obiektu nie było – przyznaje starszy kapitan Paweł Kielar, rzecznik prasowy straży pożarnej w Opolu. Gaszenie zabytkowego kościółka trwało pięć godzin. W akcji wzięło udział 102 strażaków i 21 pojazdów, w tym 27-metrowa drabina, ogromny podnośnik, oraz cysterna z 18 tysiącami litrów wody (podczas akcji w hydrantach było zbyt małe ciśnienie i straż musiała brać wodę z cysterny oraz z pobliskiego stawu).
- Na szczęście udało się wynieść tabernakulum. Zaraz po ugaszeniu pożaru zrobili to nasi strażacy w asyście proboszcza. Ogień był tak ogromny, że osmalił stojące najbliżej kościółka groby, przypalił liście okolicznych drzew, stopił mosiężne latarnie i rynny na prowadzącej do świątyni bramie. Łunę płonącego kościoła było widać w promieniu wielu kilometrów.
Sam kościół spłonął doszczętnie. Oprócz tabernakulum w sobotę wyciągnięto ze zgliszczy kilka nadpalonych wazonów, figurek, lichtarz i zabytkową lampkę. W piątek w nocy pożar obserwowało kilkuset mieszkańców Czarnowąs. Na pogorzelisko ludzie przyszli też w sobotę i niedzielę. Niektóre kobiety płakały. Wiele osób robiło zdjęcia zniszczonej świątyni. Atmosfera wśród zgromadzonych była taka, jakby każdemu z nich umarła bardzo bliska osoba.
- Wojny, ogromne burze ta święta Anulka potrafiła przetrwać. Wszyscy mieszkańcy kochali ten kościół – mówi załamana Ruta Śliwa z Czarnowąs. Monika Niedworok i jej mąż Stefan, który jest kościelnym w św. Annie, mieszkają naprzeciwko spalonego kościoła, po drugiej stronie ulicy.
- W piątek po godz. 22.30. ktoś wali do drzwi i mówi, że kościół się pali. Od razu rzuciłam się do okna i zobaczyłam łunę nad św. Anną – wspomina ze łzami w oczach pani Monika. – Przez chwilę mnie sparaliżowało. Natomiast mąż nie mógł ustać na nogach. Dla niego ten kościół był wszystkim.
Mieszkańcy nie mają wątpliwości: to było podpalenie. - Już dwa razy ktoś tu podkładał ogień – mówi Monika Niedworok. – Ostatni raz w ubiegłą zimę, niedługo po świętach, na schodach prowadzących na chór znaleziono nadpalone knoty.
- Komu mógł przeszkadzać taki kościół – mówiła grupka mężczyzn Bardziej powściągliwa była policja. - Nikt na temat przyczyny pożaru na razie nie chce się wypowiadać. Zresztą śledztwo prowadzi komenda miejska w Opolu – powiedział „NTO” Wiesław Trzeboniak, zastępca komendanta policji w Dobrzeniu Wielkim. – Mieszkańcy strasznie przeżywają ten pożar.
Żeby nikt nie przeszkadzał w zbieraniu śladów, przez cały weekend terenu wokół kościoła strzegli policjanci. - Na razie nie możemy nic powiedzieć o przyczynach pożaru. Tę sprawę prowadzi sekcja dochodzeniowo-śledcza komendy miejskiej – powiedział „NTO” Sławomir Szorc, rzecznik prasowy komendy. – Cały czas zbieramy ślady z pożarowiska, sprawdzimy wszystkich znanych nam podpalaczy i wszystkie okoliczności.
Proboszcz parafii Bożego Ciała i św. Norberta w Czarnowąsach, ksiądz Piotr Pierończyk, potwierdza, że były próby podpalenia kościoła św. Anny:
- Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, jak wierzący człowiek mógł zrobić coś takiego – przyznał, dodając, że zniszczony kościół na pewno będzie odbudowany. - Postaramy się zachować kształt bryły. Na razie nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć.
Sylwester Koral
Poszło z dymem
Kościół św. Anny zbudowano w latach 1684-1688. Był jednym z cenniejszych zabytków sakralnych w regionie. Po obu stronach nawy znajdowały się dwa drewniane barokowe, XVII-wieczne ołtarze. Obraz w lewym ołtarzu przedstawiał św. Norberta, w prawym zaś św. Augustyna. W miejscu przecięcia prezbiterium z ramieniem transeptu była pochodząca z ok. 1700 roku wisząca ambona. Na łuku tęczy, który oddzielał nawę kościoła od prezbiterium, mieściła się XVIII-wieczna rzeźba przedstawiająca ukrzyżowanie Chrystusa. W jednej z kaplic bocznych stała późnogotycka, drewniana chrzcielnica. W zakrystii znajdowała się pochodząca z ok. 1700 roku drewniana rzeźba przedstawiająca św. Annę z Maryją.